„Nie wszystko, co sprawia, że czujemy się lepiej, jest dla nas dobre. Nie wszystko, co boli, jest na pewno złe.”

Czy wielcy filozofowie mogą być nam pomocni w trudach i smutkach codziennego życia? Alain de Botton uważa, że tak. Montaigne pocieszy w obliczu ułomności, Epikur wesprze w ubóstwie, Schopenhauer pomoże przetrwać miłosny zawód, Sokrates pokaże, jak nie przejmować się brakiem uznania, a Nietzsche udowodni, że nie należy bać się trudności, gdyż kształtują one nasz charakter i pomagają osiągnąć spełnienie.

Potrzeby warunkują nasze życie. Oprócz tych podstawowych, takich jak jedzenie, picie czy schronienie, związanych z fizjologicznym aspektem ludzkiej egzystencji, istnieją również nie mniej ważne potrzebny społeczne, wynikające z kontaktów z innymi ludźmi. Jedną z nich jest potrzeba uznania. Może ona przejawiać się – w dość niezdrowy sposób – jako pragnienie zadowalania innych, kiedy koncentrujemy się nie na tym, by mówić prawdę, ale na tym, by zjednać sobie ludzi. Przyjmujemy wówczas najczęściej służalczą postawę i nie kwestionujemy opinii, podzielanych przez większość, aby się niepotrzebnie nie narażać. Mówimy tylko to, co otaczający nas ludzie chcieliby usłyszeć. Potrzeba akceptacji jest w nas tak silna, że poświęcamy własne przekonania dla wątpliwej wartości dowodów uznania: jakiegoś kolesiowskiego poklepania po plecach albo pomruków aprobaty stada osłów.

Sokrates, skazany na śmierć przez lud ateński, nie ugiął się w obliczu utraty uznania i potępienia ze strony państwa. Nawet gdy zetknął się z dezaprobatą, nawet wtedy, gdy zawisła nad nim groźba pozbawienia życia, nie odwołał swych poglądów, które nie były w smak ateńskiej społeczności. Sokrates był człowiekiem prawdziwie mądrym. Zadawał Ateńczykom mnóstwo pytań i w błyskotliwych rozmowach potrafił wykazać „zadziwiającą niestosowność” rozpowszechnionych poglądów. Krótko mówiąc: udowadniał ludziom, że nie myślą samodzielnie, lecz powtarzają te same nieprzemyślane i wyświechtane bzdury, co wszyscy. A ludzie tego nie lubią, oj, bardzo nie lubią. Tak bardzo, że Sokrates musiał zginąć. Historia bosego filozofa może nauczyć nas kilku rzeczy. Po pierwsze, mądrość wymaga odwagi. Posiadanie własnych przekonań też wymaga odwagi. Jeśli wyłamiemy się ze stada baranów, powinniśmy liczyć się z tym, że rozjuszone naszą niesubordynacją stado będzie chciało nas stratować. Po drugie, inni ludzie nie muszą mieć racji, tak jak nie mieli racji ci, którzy skazali Sokratesa na śmierć. Czy warto więc przejmować się ich zdaniem?

„Wydaje się, że naszym utrapieniem jest przeciwna skłonność – do słuchania wszystkich, przejmowania się każdym nieżyczliwym słowem i sarkastyczną uwagą. Nie zadajemy sobie zasadniczego i najbardziej kojącego pytania: na jakiej podstawie wydano ten potępiający wyrok? Traktujemy z równą powagą zastrzeżenia krytyka myślącego ściśle i rzetelnie, jak i osoby, której postępowaniem kierowała mizantropia i zawiść.”

Lubię książki Alaina de Bottona, gdyż skłaniają mnie zawsze do głębszych przemyśleń, którym w naszym powierzchownym, pośpiesznym życiu oddajemy się coraz rzadziej. Dzisiejszy świat nie ceni mądrości filozofów, nie jest mu z nimi po drodze. Alain de Bottton w książce „O pocieszeniach, jakie daje filozofia” przekonuje, że choć filozofia nie wpływa korzystnie na wyniki oglądalności, wzrost popularności i inne nowoczesne wymysły, doskonale może służyć zwykłym szarym ludziom.