Doskonała. Epicka. Monumentalna. I bardzo mroczna.

Pierwszym jej atutem jest drobiazgowo opisany, rozbudowany świat. Zachodnie Krainy, z surową Północą i słonecznym, pełnym egzotyki Południem mają historię sięgającą ośmiu tysięcy lat, do czasów, gdy na ziemi znana była magia, a ludzie wierzyli w prastarych bogów. George R.R. Martin wiele uwagi poświęca zróżnicowanym regionom, krajom, zwyczajom, religiom, strojom, prezentując na tym tle historię starych, potężnych rodów oraz ich pełnych napięć interakcji. Świat „Gry o tron”, wykreowany z taką troską o szczegóły oraz z prawdziwie epickim rozmachem, zachwyca swym realizmem.

Z taką samą pieczołowitością autor tworzy postacie. Mimo iż bohaterów jest bez liku, nie ma obawy, że się pogubimy. Nie sposób pomylić Lannistera ze Starkiem. Lannisterowie to lew, Casterly Rock, władza, duma i intrygi. Starkowie to wilkor, Winterfell, uczciwość i honor. Indywidualizacja nie dotyczy jednak tylko rodów, ale także poszczególnych członków rodzin: Arya to nie Sansa, a Tyrion to nie Cersei. Świat „Gry o tron” tętni życiem. To prawdziwy kalejdoskop postaci, które wzbudzają naszą miłość lub nienawiść. Szybko się do nich przyzwyczajamy i to jest nasz pierwszy błąd. W tym brutalnym świecie życie traci się łatwo.

Niepokojący, monumentalny Mur stoi na straży tego świata, broniąc go przed wszelką grozą nadciągającą z dalekiej Północy. Opowieści o Innych umiejętnie podsycają niesamowity nastrój, towarzyszący czytelnikowi podczas lektury. Czujemy, że te krainy, które znały kiedyś magię i smoki, dopiero zaczynają odkrywać przed nami swoje sekrety.

Głównym tematem powieści jest tytułowa gra o tron, w której biorą udział potężne rody – jedne z poczucia obowiązku, inne kierowane żądzą władzy i osobistych korzyści. Spodziewamy się, że zgodnie z tradycją dobro zwycięży, a zło zostanie ukarane i to jest nasz kolejny błąd. Pod tym względem powieść Martina bardziej przypomina znaną nam rzeczywistość niż fikcje literackie, oparte na schemacie triumfu dobra nad złem. W tym świecie uczciwość nie popłaca, a honor lepiej schować do kieszeni. Kto nie chce układać się z mordercami, kto mówi prawdę, kto brzydzi się intrygami – ten ginie. Gdy wielkie rody walczą o władzę, nikt nie jest bezpieczny, nawet dzieci. Wszyscy stają się pionkami w rozgrywanej z wyrachowaniem brutalnej grze.

Jedną z ciekawszych postaci w powieści jest z pewnością Tyrion Lannister, znienawidzony przez siostrę i ojca karzeł. Traktowany przez innych z pogardą „półmężczyzna” i „półczłowiek” , wśród otaczających go prawdziwych potworów o pięknych twarzach i ciałach jest najbardziej ludzki. Potrafi współczuć, a także stanąć w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Inteligentny i błyskotliwy, wnosi do powieści odrobinę humoru, choć jego postać ma wymiar tragiczny.

„-Dopilnuj, żebym przeżył bitwę, a dostaniesz wszystko, czego zażądasz.

Bronn przerzucił długi miecz z prawej ręki do lewej i zamachnął się.

– Kto by chciał zabijać takich jak ty?

– Przede wszystkim mój ojciec. Dał mnie do straży przedniej.

– Zrobiłbym to samo. Mały człowieczek z dużą tarczą. Doprowadzisz łuczników do szału.”

Częste zmiany punktu widzenia, narracja prowadzona z perspektywy różnych bohaterów, oszałamiający różnorodnością świat, kapitalnie sportretowane postacie, wielowątkowość, dynamiczność i przystępny, jasny styl to tylko niektóre z mocnych stron „Gry o tron”. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać.