„Zawdzięczam te wersy stuleciu, które wszystkich okłamało i zdradziło” – wyznaje narratorka na początku swojej opowieści. Z jej słowami koresponduje przywołane w charakterze motta gruzińskie przysłowie: „Bywa, że rządzą czasy, nie królowie”.

O przekleństwie życia w „ciekawych czasach” opowiada książka „Ósme życie” Nino Haratischiwli.

Historia, prezentowana z punktu widzenia kobiet, przedstawia losy gruzińskiej rodziny Jaszi na tle wstrząsającej historii XX wieku. Rozpoczyna się w pewną mroźną zimę na początku nowego stulecia, gdy na świat przychodzi Stazja, córka najsłynniejszego w carskiej Rosji gruzińskiego wytwórcy czekolady. Tej właśnie rodzinie będziemy towarzyszyć od pierwszej wojny światowej przez rewolucję październikową, drugą wojnę światową, stalinowski reżim aż do początku XXI wieku.

„Wojna nie ma ludzkiej twarzy. Ja patrzę na nią oczami kobiet. Kobieta pamięta co innego, inaczej pamięta. Pamięta kolor, zapach, więcej emocji, a mężczyźni czyny, zadania. Mężczyzn od dziecka przygotowuje się do myśli, że może być wojna. Kobiet się tego nie uczy”.

Te słowa Swietłany Aleksijewicz, białoruskiej dziennikarki i autorki książki „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” mogłyby stanowić kolejne motto „Ósmego życia”. Haratischwili koncentruje się bowiem na przedstawieniu wizerunków kobiet, wplątanych w sieć historii, którą tworzą mężczyźni. Rolą kobiet jest nie tylko tworzenie i dawanie życia, ale też chronienie go i ratowanie za wszelką cenę. Także za cenę własnych aspiracji, pragnień i marzeń. Gdy mężczyźni biorą do ręki broń, żeby strzelać do ludzi, kobiety usiłują ochronić dom i bliskich. Dorosła Stazja niczym grecka bogini Demeter wyrusza na poszukiwania dziecka, przemierzając samotnie w czas wojennej zawieruchy niebezpieczne tereny Rosji:

„Wiele dni podróżowała pociągami osobowymi, towarowymi, autobusami, a nawet – jak mi opowiadała – wózkami zaprzężonymi w osły, aż wreszcie pod koniec września dotarła do Moskwy. Lał deszcz i miasto tonęło w błocie. Brodząc w nim po kostki, Stazja doszła do miasta i znalazła się w wirze wojny. Tak samo jak przed wielu laty, kiedy idąc piotrogrodzką ulicą w nadziei, że odnajdzie swego świeżo poślubionego męża, weszła w sam środek wojny domowej. Tym razem nie chodziło jednak o wojnę domową, lecz europejską. Tym razem nie szukała męża, lecz syna.”

Siła miłości matki do dziecka popycha ją do działań, które w obliczu rozgrywających się zdarzeń (wojna na skalę światową) wydają się bezsensowne i szalone, z góry skazane na porażkę. Ten fatalizm zaciąży nad bohaterkami „Ósmego życia”. Wojny, rewolucje i totalitaryzmy XX wieku bezustannie będą zagrażały bezpieczeństwu członków rodziny, zmuszając matki, córki i siostry do udziału w przerażającym spektaklu, którego w sposób nieunikniony stają się częścią. Heroizm tych nietuzinkowych kobiet polega na tym, że z uporem Syzyfa pielęgnują życie w czasach wszechobecnej śmierci. Krzywdzone przez historię, reżim, konkretnych oprawców, odzierane z godności, torturowane i oszpecane, owładnięte strachem o rodzinę – znajdują w sobie siłę, by trwać, zajmować się codziennymi sprawami, troszczyć o dzieci, dom. W czasach, gdy „powietrze w Europie pachniało popiołem”, to na ich barkach spoczywała odpowiedzialność za rodzinę, to one nadawały życiu i światu sens. Na ich temat historia milczy.

„Wcześniej, kiedy miałam mniej więcej tyle lat co ty, zadawałam sobie pytanie, co by było, gdyby pamięć zbiorowa utrwalała jedne zdarzenia, a zapominała o innych. Gdyby wszystkie wojny i wszyscy niezliczeni królowie, władcy, wodzowie i najemni żołnierze zostali zapomniani, a w książkach pozostali tylko ludzie, którzy własnymi rękami budowali domy, zakładali ogrody, odkryli żyrafę, opisali chmury i opiewali urok kobiecej szyi. Zadawałam sobie pytanie, skąd wiemy, że ci, których imię przetrwało, są lepsi, mądrzejsi i bardziej interesujący od innych (czy tylko dlatego, że oparli się upływowi czasu?) i gdzie są ci zapomniani.

To my decydujemy, co chcemy pamiętać, a co nie.”

„Ósme życie” to przede wszystkim rodzinna saga: zajmująca i barwna historia, przedstawiająca poplątane losy kolejnych potomków wytwórcy czekolady. Smaku dodaje jej nuta realizmu magicznego, przywodząca na myśl „Sto lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza. Znakiem płynności sfer są w powieści duchy, które widuje Stazja. Obie książki przedstawiają wielopokoleniowe dzieje rodzin, nad którymi ciąży klątwa. W „Ósmym życiu” wiąże się ona z wyjątkowo kuszącym napojem czekoladowym, posiadającym niebezpieczne skutki uboczne. Sekretną recepturę – wraz z ostrzeżeniem – wytwórca czekolady przekazuje swojej córce Stazji w noc przed jej ślubem:

„Jej smak był z niczym nieporównywalny, przyjemność jedzenia była niemal duchową ekstazą, nieziemskim doświadczeniem. Jedzący stapiał się ze słodką masą, stawał się jednością z tym boskim eliksirem, zapominał o całym świecie i odczuwał nieopisane szczęście. Gdy miało się w ustach tę czekoladę, wszystko było takie, jak powinno być”.

Nino Haratischiwli stworzyła panoramiczną powieść, ukazującą cały XX wiek z gruzińskiej perspektywy, która w wielu miejscach pokrywa się z przestrzenią pamięci Polaków. „Ósme życie” z pewnością zadowoli wielbicieli rodzinnych sag, przypadnie też do gustu miłośnikom prozy Marqueza.