Mądra, niezwykle inspirująca książka, napisana bardzo przystępnym językiem. Obowiązkowa lektura dla tych, którzy nie samym chlebem i Netflixem żyją.
„Filozofię otacza niekiedy zniechęcająca aura. Nie jestem pewien, czy to dlatego, że filozofowie często używają słów takich jak sofistyczny, gdy lipny byłoby równie dobrym określeniem, czy dlatego, że w co drugim zdaniu nonszalancko wtrącają nieco starożytnej greki. Ale filozofia nie musi taka być – i właśnie dlatego napisałem tę książkę”.
„Filozofia dla zabieganych” posiada trzy zalety. Po pierwsze, autor porusza w niej ciekawe tematy, które osobiście nas dotyczą. Przybliżając poglądy filozofów na życie, umysł i świat, stawia czytelnikowi pytania, zachęcając go w ten sposób do refleksji („Znowu i tak jak zawsze,/ co widać poniżej,/ nie ma pytań pilniejszych/ od pytań naiwnych”). Ile numerów telefonów znasz na pamięć? W ile miejsc potrafisz dojechać bez mapy? Dlaczego masz poczucie winy, gdy chcesz wyjść z pracy? Czy kiedykolwiek musiałeś zgodzić się na to, czego pragnęli pozostali? Czy jesteś na tyle odważny, by żyć w zgodzie z własnymi ideałami? Dlaczego mleko jest tańsze niż woda butelkowana, a dzień po świętach ceny zostają obniżone? Jak reagujesz, gdy przyjaciel mówi ci, że widział ducha? Dlaczego oglądanie strasznych filmów sprawia ludziom przyjemność? Czy kiedykolwiek zabrałeś się za oglądanie filmu albo czytanie książki i po chwili odkryłeś, że minęły dwie godziny? Jaki jest sens w robieniu czegoś fajnego, jeśli nie można się tym pochwalić w mediach społecznościowych? Dlaczego miałbyś być życzliwy, skoro w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby to zobaczyć? Czy zauważyłeś, że jednego dnia jesteś wyluzowany i masz ochotę się bawić, a następnego postępujesz zgodnie z zasadami i jesteś szorstki? Kto byłby lepszym gościem na imprezie: zieleń czy błękit? Czy popełniasz błąd, faworyzując swoją rodzinę? Pod jakim warunkiem ruszyłbyś na wojnę? Jak byś postąpił, gdybyś urodził się w Trzeciej Rzeszy? Co byś zrobił, gdybyś miał Kamienie Nieskończoności? Co by było, gdyby filozofia mogła dać ci moc do przejęcia władzy nad światem?
Po drugie, Jonny Thomson przy każdej okazji podaje przykłady, odwołujące się do naszych doświadczeń. Dzięki temu teorie omówione w „Filozofii dla zabieganych” zyskują dla czytelnika konkretną wartość. Spójrzmy, jak zaczyna się rozdział poświęcony mimowolnym wspomnieniom Prousta:
„Czekasz w kolejce w kawiarni i czujesz zapach perfum osoby stojącej za tobą. Natychmiast przenosisz się do salonu swojej babci, kilkadziesiąt lat wstecz. Używała tych samych perfum.
Jesteś na spacerze: niebo o zmierzchu i ten konkretny układ drzew każą ci wrócić myślami do czasów młodości, do roku, który spędziłeś zagranicą. Nie masz pojęcia dlaczego.
Reklama przerywa strumień filmów na YouTubie, muzyka w jej tle pochodzi z odcinka serialu telewizyjnego, który jako nastolatek oglądałeś z tatą. Nagle wybuchasz płaczem, czym zaskakujesz samego siebie”.
Trzecia zaleta „Filozofii dla zabieganych” to niezwykle przystępny sposób, w jaki te zawiłe często teorie zostały przedstawione. Jonny Thomson postawił sobie za cel sprowadzenie filozofii „z odpychających wież kości słoniowej do salonu, kawiarni czy autobusu, którym dojeżdżasz do pracy” i udało mu się to znakomicie. Nigdy jeszcze filozofia nie była tak praktyczna, interesująca i zrozumiała (a czasem nawet – coś takiego! – zabawna).
Książka podzielona jest na dziesięć części: „Etyka”, „Filozofia egzystencji”, „Sztuka”, „Społeczeństwo i relacje”, „Religia i metafizyka”, „Literatura i język”, „Nauka i psychologia”, „Filozofia codzienna”, „Wiedza i umysł”, „Polityka i ekonomia”. Każda część składa się z kilkunastu błyskotliwych miniesejów, prawdziwych filozoficznych perełek. Rodzynkiem na torcie dla miłośników czytania jest rozdział „Literatura i język”. Przeczytamy w nim o teorii mitu Campbella, o nowym wspaniałym świecie Huxleya, o dwójmyśleniu Orwella, o alienacji według Kafki i mimowolnych wspomnieniach Prousta, o odpowiedzialności naukowców za własne wynalazki (Mary Shelley „Frankenstein”) i stosunku romantyków do natury. Równie pasjonująca jest część poświęcona nauce i psychologii. Zasada falsyfikacji Poppera pomoże nam odróżnić pseudonaukę od tej prawdziwej (zainteresowanym tematem pseudonauki polecam kapitalną książkę Łukasza Lamży „Światy równoległe”), a test Turinga pokazuje, jak szybko zakładamy na podstawie działań innych, że są oni świadomymi istotami (a nie robotami na przykład). Twórczość pisarza Asimova (tego od słynnych trzech etycznych zasad robotyki) uświadamia nam problemy, przed jakimi wkrótce staniemy, ponieważ świat, w którym powszechnie występuje odczuwająca inteligencja, jest coraz bliżej. Urodzony pod koniec dziewiętnastego wieku Martin Heidegger wykazał się niezwykłą przenikliwością w opisywaniu naszego stosunku do technologii (więcej na ten temat w rewelacyjnej książce Natalii Halskiej „Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali”). Chłodne i pragmatyczne spojrzenie na naturę jako źródło zasobów do wykorzystania oddala nas od rzeczywistości, w której przez tysiąclecia odnajdywaliśmy dom i sens życia:
„Heidegger pisał: Wszyscy jesteśmy bezwolni i przywiązani do techniki, bez względu na to, czy chętnie to potwierdzamy, czy stanowczo temu przeczymy, i zdanie to napisano przed epoką internetu i smartfonów. Dziś jesteśmy w pełni podpięci do maszyn. W efekcie wszystko postrzegamy przez pryzmat technologii. Więcej osób będzie filmować fajerwerki zamiast je oglądać; pierwszy krok dziecka musi zostać sfotografowany, zanim zaczniemy się nim cieszyć, i nic nie istnieje naprawdę, póki nie podzielimy się tym w internecie. W efekcie tracimy samych siebie. Odsunęliśmy się od natury, co pozostawiło głuchą i wywołującą smutek tęsknotę gdzieś w głębi naszej duszy”.
Są w „Filozofii dla zabieganych” koncepcje szczególnie mi bliskie („Wabi-sabi o niedoskonałym pięknie”, stoicyzm o patrzeniu z daleka i o wybieraniu własnych reakcji, „Thoreau o chodzeniu”, Sartre o złej wierze i wolności wyboru), są też takie, które dziś pilnie domagają się ponownego rozważenia, jak choćby stara niemal jak sam świat koncepcja memento mori, która każe ludziom pozostać blisko swojej śmiertelności (obecnie odwracamy od niej wzrok, a skutki tego bardzo dobrze opisał Tomasz Stawiszyński w książce „Ucieczka od bezradności”). „Filozofia dla zabieganych” Thomsona uświadamia nam, że my, ludzie, potrzebujemy do życia czegoś więcej: czegoś, czego nie dadzą nam ani technologia, ani kapitalizm ze swym rozbuchanym konsumpcjonizmem. Zlekceważona i niedoceniana filozofia może okazać się lekiem na nasz wewnętrzny niepokój i drogowskazem w tym pełnym chaosu świecie, w jakim przyszło nam żyć.
Dodaj komentarz