PRL, lata pięćdziesiąte. UB, milicja, powojenne ruiny, oranżada i potwory z kosmosu.
„Nina miała osiem lat, gdy z nieba spadły anioły”.
Anioły wybrały sobie kiepski kraj i kiepski moment: w powojennej Polsce nie są mile widziane przez władze. Ludzie chronią więc skrzydlatych, znajdując dla nich zaufane domy:
„Bo anioły należało chronić. ONI mogli przyjść w każdej chwili i je zabrać. O tym, co się dzieje później, dorośli w obecności dzieci już w ogóle nie chcieli mówić, ale Nina i tak wiedziała.
ONI zamykali skrzydlatych w ciemnych celach, bili ich pałkami albo kolbami karabinów, przypalali papierosami i polewali lodowatą wodą.
W dodatku ONI razem z aniołami zabierali też ukrywające je rodziny.
ONI to UB, tajne służby komunistów, którzy rządzili krajem i nie lubili ani Boga, ani skrzydlatych. Właściwie to twierdzili, że Boga nie ma, a anioły nie są prawdziwymi aniołami, tylko przysłanymi przez Watykan tajnymi agentami, których zadaniem jest buntować ludzi przeciw jedynemu słusznemu systemowi, jakim jest komunizm”.
Gdy ukrywający się w kamienicy Niny anioł wzywa do siebie dziewczynkę, jej matka jest w siódmym niebie. Kobieta, która straciła podczas wojny braci, głęboko wierzy w skrzydlatych i bezkrytycznie przyjmuje wszystko, co mówią. Nina już niekoniecznie. Po ojcu odziedziczyła zdrowy sceptycyzm, jest dociekliwa i nie potrafi powstrzymać się przed zadawaniem pytań. A tych wkrótce będzie miała wiele, ponieważ anioł zleca jej bardzo nietypowe zadanie: dziewczynka ma udać się do klasztoru w pomorskiej miejscowości Markoty i spędzić tam „wakacje” w towarzystwie innych dzieci, pochodzących z całej Polski. W zrujnowanym klasztorze nic nie jest takie, jak być powinno, a gdy dzieci zaczynają ginąć, nieufność Niny wobec aniołów wzrasta. Kim tak naprawdę są skrzydlaci? I jaką tajemnicę skrywają?
„Nadchodzi czas cudów. Wasz świat zmieni się bezpowrotnie. Ciesz się, albowiem zostałaś wybrana”.
„Tajemnica Diabelskiego Kręgu” Anny Kańtoch to młodzieżowa powieść fantastyczna z wątkiem detektywistycznym, doprawiona naprawdę mocnymi scenami grozy: akcja toczy się głównie w starym, zrujnowanym klasztorze, z którego dzieci nie mogą się wydostać. Sceneria jest na tyle gotycka, że głównej bohaterce przywodzi ona na myśl „Mnicha” Lewisa. Atmosferę grozy potęgują jeszcze niewyjaśnione zdarzenia oraz dziwne zachowanie dorosłych.
Autorka snuje swą opowieść nieśpiesznie, koncentrując się na przedstawieniu rozterek głównej bohaterki, która przedkłada samodzielne myślenie nad ślepe posłuszeństwo aniołom, oraz na oddaniu realiów powojennej Polski, co zresztą wychodzi jej znakomicie. Spośród wszystkich dzieci zgromadzonych w klasztorze tylko jedno ma kolorowe, zachodnie ciuchy, reszta nosi jakieś bure, wielokrotnie cerowane łachy – oderwana koronka nie była wtedy wystarczającym powodem, by wyrzucić sukienkę na śmietnik. Dzieci – o zgrozo! – podróżują same, wyposażone jedynie w termos i kanapki na drogę: kilkulatek z kartką na szyi wysłany pociągiem do babci dziś byłby nie do pomyślenia. Inne również są obyczaje: gdy Tamara siada w spodniach do obiadu, Nina jest w prawdziwym szoku („Widywała już oczywiście kobiety w spodniach, ale nigdy przy stole”).
„Tajemnicę Diabelskiego Kręgu” poleciłabym czytelnikom poszukującym oryginalnych historii, które szybko się nie kończą. Znajdziecie tu zagadki z przeszłości, niesamowite stwory zrodzone w wyobraźni pewnej „opętanej” malarki, kosmiczne istoty oraz bandę przerażonych dzieciaków, walczących o życie (między innymi Helę „Gorków myć nie bede” i jej prawdomówną bliźniaczkę Karolinę). Historia opowiedziana przez Annę Kańtoch jest na tyle intrygująca, że na pewno sięgnę po kolejną część.
Dodaj komentarz