Tak kochać może tylko poeta.

„Na tym świecie nie ma nic trudniejszego od miłości”.

Florentino Ariza czekał na swoją miłość pięćdziesiąt lat, dziewięć miesięcy i cztery dni. Przeżył odrzucenie, przeżył ślub swojej wybranki, przeżył też jej męża. Gwoli sprawiedliwości wspomnieć jednak należy, że wierny był swej ukochanej jedynie sercem.

„Wiele lat później, gdy usiłował przypomnieć sobie, jak naprawdę wyglądała dziewczyna wyidealizowana alchemią poezji, nie był w stanie oddzielić jej od tamtych rozwiązłych wieczorów. Nawet podczas tych pełnych trwogi dni, gdy oczekując odpowiedzi na swój pierwszy list, śledził ją z ukrycia, dostrzegał ją zawsze przeistoczoną blaskiem drugiej po południu, w mżawce białych kwiatów pod migdałowcami, gdzie o każdej porze roku zawsze był kwiecień”.

Fermina Daza, owa dziewczyna „wyidealizowana alchemią poezji”, to kobieta z charakterem. Twardo stąpa po ziemi, omijając „jakiekolwiek mielizny sentymentalizmu”. Tymczasem zakochany w niej Florentino jest ucieleśnieniem romantycznego poety: spala się w uczuciu, szaleje, nie śpi po nocach, ostrzem szpilki graweruje wiersze na płatkach kamelii, garściami pożera róże i wysyła ukochanej kosmyk swych włosów. Trudno o bardziej niedopasowaną parę, dlatego nawet nas nie dziwi, gdy rozsądna i poukładana Fermina daje kosza bujającemu w obłokach amantowi i wychodzi za mąż za potomka starego rodu, dystyngowanego i dobrze ustawionego lekarza, wybierając stabilizację zamiast żarliwego rozmiłowania. A jednak nie samym chlebem człowiek żyje…

Choć Gabriel Garcia Marquez uchodzi za sztandarowego przedstawiciela realizmu magicznego, „Miłość w czasach zarazy” nie reprezentuje tego nurtu. Ten romans wszech czasów ma jednak do zaoferowania o wiele więcej niż tylko nieprawdopodobną historię miłosną – wielkie uczucie Florentina Arizy rozgrywa się na wspaniale przedstawionym tle, pełnym ciekawych obserwacji społecznych i obyczajowych (rola kobiet i mężczyzn w małżeństwie i w społeczeństwie; stosunek do imigrantów; nierówności społeczne; dławiące konwenanse; niski poziom wiedzy medycznej; fatalne warunki higienicznie; pierwsze jaskółki nowoczesności: telegraf, maszyna do pisania, itd.). Styl Marqueza jest cudowny: to język bujny, żywy, zmysłowy, melodyjny, w zaskakujący sposób łączący w jedno pozornie sprzeczne rzeczy – wysublimowanie z dosadnością, wzniosłość z komizmem. Tak jak w prawdziwym życiu proza splata się tu z poezją: ukochana czyści swemu partnerowi sztuczną szczękę, a rewolucje żołądkowe zmuszają amanta do pośpiesznej rejterady z dopiero co zdobytego posterunku, gdyż nawet najżarliwsze uczucie przegrywa czasem z pospolitą biegunką. Doskonała literatura i prawdziwa gratka dla wielbicieli latynoskiego sposobu portretowania świata. Polecam gorąco.