„Platon mówił, że wychowanie to uczenie dzieci czerpania przyjemności z tego, co dobre. Jeżeli tak wiele dzieci czerpie dziś przyjemność z działań destrukcyjnych i aspołecznych, to my, dorośli – rodzice, nauczyciele, politycy – chyba zaniedbaliśmy nasze obowiązki.”
Irena Koźmińska
Mój problem z tą książką polega na tym, że podkreśliłam w niej niemal każde zdanie. Nie mam pojęcia, jak swoje wrażenia zmieścić w krótkiej recenzji. Chyba potrzebuję inwokacji… .
„W wielu domach telewizor włączony jest nieprzerwanie od rana. Towarzyszy dzieciom przy jedzeniu, wychodzeniu do przedszkola i szkoły, przy nauce i zasypianiu. Widujemy nasze dzieci w przelocie, mało z nimi rozmawiamy, karmimy bezwartościowym jedzeniem, fundujemy im traumatyczne zmiany w życiu rodzinnym, takie jak rozwody lub wyjazdy rodziców do pracy za granicę. A potem wszyscy narzekają, że każdy kolejny rocznik przedszkolaków i uczniów jest bardziej rozkojarzony, nieprzystosowany społecznie, pozbawiony wyobraźni i empatii, bardziej agresywny. Rodzice narzekają na nauczycieli, nauczyciele na rodziców, wszyscy narzekają na dzieci.”
Od takiej niewesołej diagnozy społecznej rozpoczynają swą książkę panie Irena Koźmińska (założycielka Fundacji „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom”) i Elżbieta Olszewska (dyrektorka programowa Fundacji). W „Wychowaniu przez czytanie” autorki skupiają się przede wszystkim na tym, co rodzice mogą zrobić we własnym zakresie, by zapewnić swemu dziecku możliwie najlepszy start, bowiem najważniejsze, decydujące o zdrowiu i przyszłości dziecka rzeczy dzieją się w domu, w rodzinie.
To, co najbardziej zagraża współczesnym dzieciom, to dotkliwy brak więzi z najbliższymi oraz cała armia rozmaitych czynników cywilizacyjnych, między innymi brak klarownego systemu wartości, wulgarna kultura masowa, lansująca postawy egoistyczne i przesuwająca granice dopuszczalnych zachowań oraz skażony język, coraz bardziej przypominający „teksty spod budki z piwem lub z więziennego spacerniaka”. Również dobrodziejstwa techniki, ułatwiające życie dorosłym, mają szkodliwy wpływ na dziecko:
„Dzisiejsza cywilizacja jest dla dzieci niezwykle stresogenna: osamotnione od niemowlęctwa (oddzielne łóżeczko i pokój, pozostawiane w żłobkach, samotne w domach), zmuszane do bezruchu i uczenia się bezsensownych dla nich przedmiotów, oddane na pastwę mediów, które karmią je przerażającymi treściami. Mózgi dzieci dostosowują się wreszcie do tych wynaturzonych warunków, ale często za cenę zdrowia emocjonalnego.”
W jaki sposób możemy pomóc naszym dzieciom? Irena Koźmińska i Elżbieta Olszewska odpowiadają krótko: czytając. Głośne czytanie to najskuteczniejszy – i najtańszy – sposób budowania zasobów wewnętrznych dziecka.
„Amerykańskie badania potwierdzają, że jednym z najpotężniejszych czynników rozwoju dziecka i zarazem profilaktyką zachowań bezmyślnych i aspołecznych jest głośne czytanie. Czytanie rozwija język, pamięć i wyobraźnię, uczy myślenia i koncentracji, przynosi ogromną wiedzę, rozbudza zainteresowania. Czytanie buduje więź pomiędzy rodzicem i dzieckiem, wspiera rozwój psychiczny dziecka, wzmacnia jego samouznanie. Czytanie wreszcie jest znakomitym sposobem na budowanie mocnego systemu wartości dziecka i kształtuje jego wrażliwość moralną.”
Książka Ireny Koźmińskiej i Elżbiety Olszewskiej jest kopalnią praktycznych rad, podpowiadających rodzicom (i nauczycielom), jak wychować dzieci szczęśliwe, zdrowe emocjonalnie, ciekawe świata, twórcze, wykształcone, wrażliwe i dobre. Autorki umiejętnie i rzeczowo przekonują, że w zwykłym głośnym czytaniu tkwi niezwykła moc. Podpierają się przy tym licznymi wynikami badań i fachową literaturą. Omawiają kryteria wyboru książek do czytania dzieciom i polecają konkretne pozycje, przeznaczone dla różnych grup wiekowych. Jeden z rozdziałów poświęcają chłopcom, którzy w dzisiejszej rzeczywistości czują się szczególnie zagubieni. Zwracają też uwagę, że we współczesnym pozbawionym zasad i chaotycznym świecie to właśnie książki są doskonałym narzędziem do nauczania wartości, takich jak szacunek, uczciwość, odpowiedzialność, właściwie pojmowana odwaga, samodyscyplina, pokojowość, sprawiedliwość, szczęście, optymizm i humor, przyjaźń i miłość, solidarność, piękno, mądrość. Autorki „Wychowania przez czytanie” podkreślają, jak ważna dla wartości jest integralność: popełniamy często ten nieszczęsny błąd, że wymagamy od dzieci szacunku, choć sami im go nie okazujemy; czytamy o sprawiedliwości, a postępujemy niesprawiedliwie. Dlatego Irena Koźmińska i Elżbieta Olszewska akcentują, że praca nad wychowaniem dziecka wymaga też pracy nad sobą.
„Wielu rodziców jednak nie zdaje sobie sprawy, że psychiczny i umysłowy rozwój dziecka w decydującym stopniu zależy od nich. Nawet przebywając z dzieckiem, poświęcają mu mało wartościowego czasu i uwagi (można być z dzieckiem, robiąc zakupy w supermarkecie lub oglądając wspólnie sport czy seriale, ale z takiego bycia razem nie wynika na ogół dla dziecka żaden pożytek rozwojowy), nie objaśniają świata i jego mechanizmów, przeciwnie – oczekują od dziecka samorzutnej mądrości i dojrzałości, zakładają, że powinno ono wiedzieć (tylko skąd?), jak należy się zachowywać, ostro reagują na jego błędy i niepowodzenia. Aktywizują się i zajmują dzieckiem, najczęściej karząc je lub okazując dezaprobatę, gdy popełnia ono błędy lub sprawia problemy.”
Często mówimy o tym, że nikt i nic nie przygotowuje nas do życia. W szkole przyswajamy tony nieprzydatnej wiedzy, choć uczymy się też paru rzeczy praktycznych: pisania, czytania, liczenia, obsługi komputera. Odnoszę wrażenie, że bardziej dbamy o zdobycze cywilizacyjne niż o własne dzieci. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoli dziś, by samochód prowadziła osoba, która nie odbyła kursu i nie zaliczyła egzaminu. Rodzicem może zostać każdy. Nie ma szkoleń, egzaminów, minimalnych choćby wymagań, testów psychologicznych, sprawdzianów kompetencji.
„Trudno winić rodziców za niekompetencję. Tak naprawdę nikt w porę nie uczy nas dobrego rodzicielstwa. Każdemu z nas towarzyszą dobre intencje, ale w końcu i tak najczęściej postępujemy tak jak nasi rodzice, naśladując ich dobre lub złe zachowania. Sytuacja dzisiejszych rodziców jest jednak szczególnie trudna, o ile bowiem dawniej w wychowaniu dzieci wspierała rodziców wielopokoleniowa rodzina, lokalna społeczność, szkoła i cała zewnętrzna kultura, to w chwili obecnej rodzina dwupokoleniowa złożona z rodziców i dzieci (zwana też rodziną nuklearną) nie tylko nie otrzymuje takiego wsparcia, ale świat zewnętrzny, do którego ma przygotować dzieci, jest coraz bardziej skomplikowany i nieprzyjazny.”
„Wychowanie przez czytanie” Ireny Koźmińskiej i Elżbiety Olszewskiej można z powodzeniem potraktować jako – długo oczekiwany i niezwykle potrzebny – podręcznik dobrego rodzicielstwa. Warto go studiować, by w codziennym zabieganiu nie przegapić własnego dziecka i jego prawdziwych potrzeb, do których z pewnością nie należą drogie markowe ciuchy i wypasione gadżety. Dzieci są naszymi wizytówkami: świadczą nie o naszym stanie posiadania, ale o tym, jakimi jesteśmy ludźmi – i jakimi jesteśmy rodzicami.
Dodaj komentarz