Wzruszająca historia i zachwycająca pochwała czytania, obok której żaden miłośnik książek nie przejdzie obojętnie.
„Jestem przeżytkiem. I dobrze mi z tym. Żyję powoli w coraz bardziej przyspieszającym świecie. I chcę, żeby ludzie czytali”.
Carl Kollhoff jest księgarzem wyjątkowym, oddanym swojej pracy całym sercem. On nie sprzedaje książek: on je starannie pakuje i dostarcza ludziom do domu, tworząc z czytelnikami, swoimi klientami, niezwykłą więź. A ponieważ dla Carla prawdziwy świat jest odbiciem świata literackiego, każdy mieszkaniec miasta ma u niego swój literacki odpowiednik. I tak niespełna czterdziestoletni bogacz i odludek Christian von Hohenesch, czytający wyłącznie teksty filozoficzne, staje się Fitzwilliamem Darcy`m, zamożnym, inteligentnym dżentelmenem z powieści Jane Austen „Duma i uprzedzenie”. Sherlock Holmes to naczelnik wydziału zabójstw miejskiej policji, a kapitan Ahab zasłużył na swój przydomek z powodu obsesji na punkcie grasującego w jego ogrodzie wielkiego kreta. Dyplomowana pielęgniarka Andrea Cremmen, ofiara domowej przemocy zaczytująca się w powieściach, których bohaterki cierpią, daje swą twarz Effi Briest, niemieckiej Annie Kareninie z powieści Theodora Fontane (Fontanego?). Entuzjastycznie radosna i kolorowo ubrana emerytowana nauczycielka to, oczywiście, Pani Langstrumpf, dorosła wersja Pippi. Dla zakonnicy, uparcie tkwiącej w starym klasztorze mimo rozwiązania zakonu benedyktynek, Carl wybiera imię pobożnego mnicha z powieści Hermana Hessego „Narcyz i Złotousty”. Stary księgarz doskonale wie, w jakich książkach gustują jego klienci: siostrze zakonnej dostarcza kryminały, Andrei powieści o nieszczęśliwych kobietach, a „Doktorowi Faustowi” historyczne rozprawy, które mógłby podważać punkt po punkcie.
Podczas jednego ze spacerów do Carla dołącza Schascha, piegowata i rezolutna dziewięciolatka, która nie pozwala się zbyć. Wędruje za nim od domu do domu, uważnie przyglądając się jego klientom i zadając niewygodne, bezpośrednie pytania – jak to dziecko:
„- Czy to prawda, że jako zakonnica nie możesz wziąć ślubu?
– Ależ ja wzięłam ślub.
– Łoo, a Bóg o tym wie?
Amarylis się roześmiała.
– To on jest moim mężem.
– No to twój mąż mieszka naprawdę daleko.
– Dlaczego? Przecież niebo jest tuż nad nami.
– No, tak. Ale ty nie umiesz latać”.
To właśnie Schascha nazywa starego księgarza Spacerującym z Książkami i również ona zwraca Carlowi uwagę na fakt, że może książki, jakich domagają się jego klienci, nie są tymi, których naprawdę potrzebują. Choć możliwość wyboru lektury jest przywilejem czytelnika, nie każdy potrafi wybrać dobrze, z pożytkiem dla siebie.
Gdy księgarnię Pod Miejską Bramą przejmuje zazdrosna o przyjaźń Carla z ojcem córka Grubera, staremu księgarzowi przydarza się największe nieszczęście, jakie może spotkać kochającego swą pracę pasjonata książek. I wtedy wydarza się rzecz niezwykła: za sprawą przedsiębiorczej dziewięciolatki klienci Carla, wycofani z życia czytelnicy, porzucają swą bezpieczną anonimowość, aby pomóc nie tylko ulubionemu dostawcy książek, ale też sobie nawzajem. Coś cudownego po prostu. Czy prawdopodobnego? Ja chcę wierzyć, że tak.
W tej pięknej okołoksiążkowej historii nawet tytuły rozdziałów są hołdem dla czytelnictwa, bowiem każdy nosi imię wielkiej powieści („Obcy”, „Czerwone i czarne”, „Podróż do kresu nocy”). „Spacerujący z książkami” ląduje na mojej Ulubionej Półce, zarezerwowanej dla najlepszych książek poświęconych pisaniu i czytaniu.
A ulubiona powieść Carla to „Czytelniczka znakomita” Alana Bennetta.
Dodaj komentarz