Z małą reporterką w Tajlandii, Boliwii i na Zanzibarze.

Po przeczytaniu tej książki wiem już, że nie ma sensu uciekać przed słoniem.

Ośmioletnia Nela to urocza dziewczynka z ujmującym uśmiechem. W jej towarzystwie przeżyjemy dziesięć niezwykłych przygód w różnych zakątkach świata. Przed każdą podróżą sprawdzimy mapę i spakujemy się odpowiednio do warunków, panujących w danym miejscu. Żelazko radzę zostawić w domu.

W Tajlandii Nela zaopiekuje się prawdziwym słoniem (azjatyckim) i odwiedzi schronisko dla tygrysów (zła wiadomość dla Kubusia Puchatka: „najgroźniejszy tygrys to rozbawiony tygrys”). „Małe” kocięta (większe od mojego psa) rzeczywiście są przesłodkie i łatwo zrozumieć zachwyt ośmiolatki, a kąpiel ze słoniątkiem to wspaniała zabawa, zwłaszcza gdy z nieba leje się nieustanny żar. W stolicy Tajlandii, Bangkoku, zapoznamy się z lokalną kuchnią: smażonymi owadami i pajęczakami (koniki polne, białe robaki, tarantule, szarańcza, żaby i skorpiony na patyku), egzotycznymi owocami (rose aple, dragon fruit i słynny durian) oraz z rozmaitymi daniami gorącymi, które mają wspólny mianownik – wszystkie są bardzo ostre.

W Boliwii mała reporterka Nela przeprawia się przez pustynię solną Salar de Uyuni i poszukuje różowych delfinów. Przy jednym z dopływów Amazonki łowi piranie w wodzie pełnej kajmanów i prowadzi obserwacje nocnego życia w rzece:

„Kiedy już zapadł zmrok, nie widziałam nawet własnej ręki. Wyobrażasz sobie taką ciemność? Tak intensywną, że nie widzisz nic, nawet własnych rąk? Wyjęłam latarkę. Nie była bardzo silna, ale jak tylko ją zaświeciłam, cała rzeka rozświetliła się chyba tysiącem światełek. I mówię ci, nie były to świetliki! To były oczy zwierząt! I to nie byle jakich! To były kajmany! Światło z latarki odbijało się w ich oczach. Były przede mną, obok mnie, za mną, po prostu wszędzie”.

Na plażach Zanzibaru, gdzie piasek jest tak biały i miałki, że przypomina mąkę, Nela obserwuje morskie żyjątka: jeżowce, krabiki i rozgwiazdy. Na wyspie Jawa w Indonezji dziewczynka przygląda się ciężkiej i niebezpiecznej pracy górników, wydobywających siarkę, oraz wspina się na prawdziwy wulkan. Wydobywające się z niego opary może i wyglądają pięknie, ale dym szczypie w oczy, drażni gardło i utrudnia oddychanie.

Zawsze lubiłam książki podróżnicze. Mogę tylko żałować, że w czasach mojego dzieciństwa nie było tak pięknie wydanych pozycji. „10 niesamowitych przygód Neli” przeczytałam (i wyoglądałam) z prawdziwą przyjemnością i już planuję następną wyprawę z małą reporterką.