Piękna, przejmująca historia o dziewiętnastowiecznych kominiarczykach. Kolejna (po „Nocnym ogrodniku”) książka Jonathana Auxiera, która mnie zachwyciła. Warto zapamiętać to nazwisko.
„Ponieważ wiedzą, że ja śmiać się, tańczyć wolę,
Myślą, że nie skrzywdzili mnie. Każdego rana
Będą wysławiać Pana, Króla i Kapłana,
Którzy stworzyli dla nas to niebo, niedolę”.
(William Blake „Kominiarczyk”)
W wiktoriańskim Londynie przepych mieszał się z brudem, a bogactwo z nędzą. Podczas gdy jedni wydawali fortuny na pałace i własne ekstrawaganckie kaprysy, inni zastanawiali się, jak przeżyć kolejny dzień. W najuboższych rodzinach, których byt był zagrożony, dzieci stanowiły często narzędzie do produkcji dóbr, o czym świadczy przypadek Rogera, jednego z bohaterów powieści. Chłopiec jako kilkulatek został sprzedany mistrzowi kominiarskiemu, by rodzina nie straciła dachu nad głową. O losie takich właśnie maluchów – osieroconych, porzuconych, sprzedanych, oddanych na pastwę bezwzględnych wyzyskiwaczy – opowiada Jonathan Auxier, który wśród autorów książek dla dzieci wyróżnia się głębokim humanizmem i wrażliwością na krzywdę.
„Najmniej godna pozazdroszczenia była praca kominiarczyków, którzy zaczynali w młodszym wieku, pracowali ciężej i umierali szybciej niż inne dzieci. Większość zaczynała swoją krótką karierę zawodową w wieku pięciu lat, chociaż w dokumentach pojawia się trzyipółletni chłopiec – w tym wieku nawet najprostsze zadania musiały być dla niego niezrozumiałe i przerażające. Małych chłopców zatrudniano do tej pracy dlatego, że przewody kominowe były wąskie i często bardzo kręte. (…) Warunki pracy były zabójcze. Żeby chłopcy nie próżnowali, niektórzy nadzorcy spalali w kominku trochę słomy, aby wysoka temperatura pobudziła ich do pracy. Wielu kominiarczyków w wieku jedenastu, dwunastu lat miało skrzywiony kręgosłup i zniszczone zdrowie. Jedną z częstszych chorób był rak moszny”.
(Bill Bryson „W domu. Krótka historia rzeczy codziennego użytku”)
Dodać trzeba, że dzieci bardzo często ginęły w wypadkach: spadały z dachów, klinowały się w kominach, łamały ręce i nogi. Nie mogły liczyć na litość czy współczucie swoich mistrzów, dla których były jedynie źródłem zarobku: bose, brudne i obdarte, dostawały od nich jedynie kąt do spania i jeden mizerny posiłek dziennie (u Auxiera jest to kleik, podawany każdego dnia z tego samego, nigdy niemytego gara). Małym chłopcom często towarzyszył strach – nie wszystkie dzieci podołały niebezpiecznym zadaniom, niektóre, jak mały Pędrak, który PRZEDTEM był Williamem, nie przeżyły roku.
„Jeśli nigdy nie wspinaliście się wewnątrz komina, wytłumaczę wam, jak to jest. Wyobraźcie sobie, że kucacie przed czarnym tunelem, którego wlot jest niewiele szerszy niż wasza głowa.
Przed krętym tunelem bez końca i bez światełka w oddali.
Wyobraźcie sobie, że ściany tego tunelu są nierówne, a ich krawędzie tak ostre, że mogą wam pokaleczyć skórę do krwi.
Wyobraźcie sobie, że jeśli nieumiejętnie dotkniecie nierównych szorstkich ścian, mogą was zranić.
Wyobraźcie sobie, że niektóre ściany się palą.
A teraz wyobraźcie sobie, że nakładacie sobie na głowę worek z juty.
Weźcie głęboki wdech, jeśli jeszcze możecie.
I wejdźcie do środka”.
Bohaterką książki jest dwunastoletnia Nan Sparrow, która od sześciu lat pracuje dla bezwzględnego Wilkiego Crudda – dokładnie od czasu, gdy jej poprzedni opiekun porzucił ją na dachu, zostawiając po sobie jedynie kapelusz i bardzo specyficzną bryłkę węgla. Z tym węgielkiem wiąże się kapitalna, magiczna historia, której wam nie zdradzę, by nie popsuć niespodzianki. Powieść podzielona jest na dwie części, odpowiadające dwóm częściom „Pieśni niewinności i doświadczenia” Williama Blake`a.
Cóż więcej pisać – musicie koniecznie poznać niezłomną Nan, zaradnego Toby`ego, trudniącego się wyławianiem przydatnych śmieci z Tamizy (nazywanej „nocnikiem królowej”), wzruszającego Pędraka oraz niezwykłego Charliego, potwora, który swym człowieczeństwem zawstydza ludzi. Gwarantuję, że urzeknie was ta historia. „Nan Sparrow i potwór z sadzy” Jonathana Auxiera jest bowiem książką szczególną: piękną i wartościową. To jedna z tych pozycji, które zapadają nam głęboko w serce i pozostają w nim na zawsze.
Dodaj komentarz