Trzecie starcie z duchem indiańskiego szamana Misquamacusa jest opisane z epickim rozmachem na pięciuset stronach. Nie ma tu chyba tylko opętanego odkurzacza, ale ten pomysł już wykorzystał Stephen King.
Z siódmego, najlepszego jak dotąd tomu „Akt Dresdena”, dowiemy się, co mag-detektyw poczytuje do poduszki. Poza tym Jim Butcher zafunduje nam przejażdżkę… dinozaurem.
Świat się zawalił i nadeszły potwory. Walczą z nimi ostatnie dzieciaki na Ziemi – nastoletni bohaterowie czasu apokalipsy.
Każdy wybiera swoją maskę, każdy wybiera swoją truciznę… i każdy wybiera swoją niewolę.
„Cholernie pocieszna ekipa. Roboty i romantycy. Supernauka i sprawy nadnaturalne. Telemetria i telepatia. Komputerowe tabele prawdopodobieństwa i jasnowidzenie. Gadżety… i duchy!”
Pomrok, Martwy Most, Wzgórze Odrzuconych, Plugawe Ziemie… – witajcie w świecie, w którym Zło jest prawem.
Nawiedzone domy, wiedźmy, ghule, wilkołaki, żywe trupy i inne monstra upchnięte na stu siedemnastu stronach (co wiele mówi o technice pisarskiej Guya N. Smitha).
Skasowałam kolejny bilet na pociąg „jadący niezmordowanie przez ponure krajobrazy armagedonu nieumarłych”. Działo się.
Drugi tom postapokaliptycznej serii Pawła Majki, rozpoczętej obiecującym „Berserkiem”.
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑