Miała to być kolejna historia o wampirze, jednak dla mnie ta książka jest przede wszystkim przykładem na to, jak fanatyzm religijny pod pozorem troski o nasze nieśmiertelne dusze zamienia życie na ziemi w piekło.
To również komentarz do psychologii tłumu i ostrzeżenie, że jeden niewłaściwy człowiek u steru może zniszczyć kwitnące miasto i cofnąć je w czasy średniowiecza. A gdy płoną stosy, dotychczasowi przywódcy, którym miasto zawdzięcza swój rozwój – elity intelektualne, artyści, ludzie nieprzeciętni – stają się pierwszym celem ataków i prześladowań. Nie ma w tym żadnej logiki i nie ma w tym sensu. A mimo to ludzie popadają w ten obłęd od stuleci.
Florencja, ostatnia dekada XV wieku. Jeszcze trwają rządy Medyceuszy. Lorenzo di Piero de Medici, znany przez nas jako Wawrzyniec Wspaniały, najsłynniejszy z Medyceuszy, to poeta i mówca, niezwykle kulturalny człowiek, który hojną ręką wspiera miasto, czyniąc z Florencji stolicę uczonych i artystów. Chelsea Quinn Yarbro ukazuje go też jako bibliofila, zabiegającego o nowe pozycje dla coraz wspanialszej biblioteki medycejskiej. Przyglądamy się ostatnim chwilom rządów Medyceusza, rozwojowi sztuk, rozkwitającej Florencji. Czytamy korespondencję najgłośniejszych nazwisk tamtych czasów: Sandra Botticellego, Leonarda da Vinci, Giovaniego Pico della Mirandoli.
Wawrzyniec prowadzi wystawne życie i ściąga na siebie nienawiść ekskomunikowanego dominikanina Girolamo Savonaroli, którego porywające, bardzo napastliwe kazania przyciągają do świątyni coraz większe tłumy. W swych krasomówczych popisach Savonarola atakuje otwarcie Medyceusza i wszystko, co on reprezentuje, w tym także sztukę:
„Gromadzicie posągi, obrazy i inne haniebne przedstawienia nagości upozowane na wizje sławnych bohaterów. W tym też błądzicie, dopuszczając się bluźnierstwa! Diana jest boginią Księżyca i nosi takie same rogi jak diabeł. Pomyślcie o tym, zanim jej dotkniecie. Wenus zaś, kimże jest, jak nie kurwą, która sprowadza mężczyzn na złą drogę, kusząc ich wspaniałościami swego ciała?”
Śmierć Wawrzyńca pozwoli Savonaroli, doskonałemu manipulatorowi, zawładnąć miastem. Staje się przywódcą, którego polecenia ślepo wypełnia omamiony tłum, nawet gdy w najoczywistszy sposób są one sprzeczne z jego interesem. Ludzie tracą umiejętność bezkrytycznej oceny faktów, ulegają woli mas również ze strachu. Zaczyna plenić się donosicielstwo, Milicja Chrystusa dokonuje inspekcji we wszystkich domach, usuwając „wszystko, co bezbożne, czy będą to przedmioty dowolnego rodzaju, czy zapiski, obrazy albo ozdoby, dla których nie ma miejsca w życiu dobrego chrześcijanina.” Sandro Botticelli zostaje zmuszony do spalenia swych obrazów. Zwolennicy Medyceuszy, którzy uczynili Florencję perłą świata, są prześladowani. W tym także nasz hrabia Saint–Germain (obecnie Francesco Rakoczy da San Germano), przyjaciel Wawrzyńca.
W drugim tomie cyklu o hrabim Saint-Germain autorka rozbudowała tło historyczne (plus), lecz nie uniknęła pewnych niedorzeczności związanych z osobą głównego bohatera (minus). Francesco Rakoczy nadal jest wzorem cnót, dzielnie stającym przeciwko tłumowi po stronie prawych i skrzywdzonych (pomaga ludziom podczas zarazy, płacze nad zniszczonymi instrumentami, ratuje obrazy Botticellego przed spaleniem). Więcej w nim chrześcijańskiego miłosierdzia niż w przepełnionym nienawiścią reprezentancie Kościoła, Savonaroli.
„-Naprawdę będzie potrzebowała księdza, San Germano – powiedziała Demetrice, gdy zrobiło się cicho. – Popatrz tylko na nią.
-Żaden ksiądz nie przyjdzie. Savonarola ogłosił wczoraj, że ta zaraza to dzieło diabła i grzechem jest dawać ostatnie namaszczenie tym, którzy na nią umierają.”
Chelsea Quinn Yarbro nie zawiodła mnie w kwestii strojów, które opisuje z wyraźnym upodobaniem. Znajdzie się też kilka smaczków dla polskich czytelników: bohaterowie wspominają miasto w Polsce, „gdzie kobiety są piękne niczym złote lilie”, a autorem jednej z kilku relacji na temat wydarzeń we Florencji jest Polak, Antoni Kazielawa:
„Moje rozczarowanie było tym dotkliwsze, że wiele dobrego słyszałem w minionych latach o Florencji. Dzisiaj to miasto nie zachowało prawie nic z dawnej chwały. Oczekiwałem, że ujrzę w nim wiele wspaniałych dzieł sztuki, że spotkam w nim mądrych ludzi gotowych rozprawiać na temat filozofii i życia, poznam, czym jest prawdziwa zabawa i radość. Ujrzałem zaś miasto ponure, mroczne i pokutne tak bardzo, jakby to święci je zamieszkiwali albo Spartanie.”
Do tematu wampira książka nie wnosi nic nowego, jednak odczytana jako przestroga przed rządami tłumu i ich nawiedzonymi przywódcami pozostaje niezmiennie aktualna i warta polecenia.
Dodaj komentarz