Co by było, gdyby dinozaury przetrwały? Jaja owiraptora na śniadanie i riptus na obiad.

Jay Jay Burridge ma gest: w jednej książce zaoferował nam alternatywny świat, dinozaury i prawdziwą przygodę. A to jeszcze nie koniec: strony ozdobione są kapitalnymi rysunkami, które ożywają za pomocą interaktywnej aplikacji SUPERSAURS. Książka jest porządnie wydana – szyta, z twardą okładką. Zastrzeżeń nie może budzić także bardzo dobry papier. Realistyczne, dopracowane ilustracje nawiązują do najlepszych tradycji powieści podróżniczych. Wydanie cieszy oko i – nie ma co ukrywać – zwiększa przyjemność płynącą z lektury. Bo jakby tego wszystkiego było mało, „Superzaury. Królestwo rajskich gadów” to bardzo dobrze napisana książka. Mam cichutką nadzieję, że przyczyni się ona do renesansu młodzieżowych powieści przygodowych.

Dawno, dawno temu, w zamierzchłych czasach przed komputeryzacją i cyfryzacją, ciekawe świata dzieciaki zaczytywały się w powieściach pana Szklarskiego, który opisywał przygody swojskiego Tomka w egzotycznych krainach – a to na Czarnym Lądzie, a to u źródeł Amazonki… . Dziś, gdy telewizja pęka w szwach od programów przyrodniczych i podróżniczych, a satelity wściubiają nosa w każdy zakątek globu, powieściom podróżniczym nie powodzi się zbyt dobrze. Czytelnicy, którzy dzięki internetowi mają cały świat na wyciągnięcie dłoni, wydają się być nim znużeni. Uciekają w alternatywne rzeczywistości i światy wykreowane, bo te potrafią jeszcze czymś zaskoczyć. Może to właśnie jedna z przyczyn popularności literatury fantastycznej, która odpowiada na zakorzenioną w człowieku potrzebę eksplorowania i w tym sensie jest dla współczesnego czytelnika odpowiednikiem dwudziestowiecznej powieści podróżniczej. Amazonkę mamy już przecież w zasięgu ręki, kraina faraonów dawno się przejadła, Czarny Ląd znamy na wylot… ale Śródziemie? Narnia? Mars? Kosmos cały? Toż to terra incognita!

Czy trzeba być wariatem, żeby w XXI wieku pisać książki podróżnicze dla młodzieży? Nie. Ale trzeba mieć klawy pomysł. Jay Jay Burridge taki pomysł miał i dzięki niemu sprawił, że ten znany nam od podszewki świat stał się znowu atrakcyjny, ciekawy i zaskakujący. Bo w tym naszym-nie naszym świecie dinozaury nie wyginęły. Po prostu. Pozornie nie zmienia to nic, ale w rzeczywistości zmienia wszystko.

Początek XX wieku. W stronę archipelagu Aru na Wyspach Korzennych zmierza śmierdząca, ciasna łajba. Na jej pokładzie znajduje się „ogarnięta niecierpliwością odkrywcy” trzynastoletnia Beatrice Kingsley, kronikarz wyprawy (najlepsza z biologii, przedmiotów ścisłych i w rysunkach). Osieroconą w dzieciństwie Beą opiekuje się jej babka, Bunty Brownlee, która kiedyś wraz z mężem prowadziła stadninę dinozaurów w Ameryce, a obecnie zarządza starą posiadłością w Oxfordshire. Bunty to bardzo ciekawa postać, dama w słusznym już wieku, ale bardzo dziarska i charakterna. Lubi towarzystwo mężczyzn i nie rezygnuje z wysokich standardów nawet w tropikach: taszczy ze sobą kufry pełne ubrań, rozwiewa wokół woń wody różanej i podróżuje w fotelu zamontowanym na grzbiecie alozaura. Tam, gdzie zawodzą jej maniery i postawa pełna godności, przydaje się Teodor, którego najłatwiej opisać trzema słowami: nóż, kapelusz i karabin.

Na wyspie Aru żyje rzadka i piękna rasa rajskich gadów, ale prawdziwym celem podróży, ukrywanym przed Beą, jest wysłany stąd jedenaście lat temu list, który do Bunty dotarł zaledwie przed miesiącem. To jedyny ślad po jej zaginionej córce, Grace. Bunty i Teodor mają nadzieję, że dowiedzą się czegoś o losie rodziców Beatrice. Razem z bohaterami eksplorujemy indonezyjską dżunglę, odkrywamy tajemnicze królestwo rajskich gadów, poznajemy sympatycznego Sammy`ego oraz bardzo niesympatycznego Christiana Haytera, który terroryzuje miejscową ludność i najwyraźniej ma jakiś związek z tajemniczym zniknięciem rodziców Beatrice. Akcja toczy się wartko, tajemnic przybywa, a opisywany świat jest intrygujący i egzotyczny. Zaury mają w nim swoje miejsce, są wykorzystywane do różnych prac, a te dzikie i piękne (zwłaszcza piękne) stają się celem kłusowników, którzy traktują je tak samo, jak my traktowaliśmy (wciąż traktujemy) dzikie i piękne zwierzęta, okradając je z futer, piór oraz z życia – dla własnej próżności i dla napchania kabzy.

„Superzaury. Królestwo rajskich gadów” to pierwszy z sześciu tomów przygodowej serii, skierowanej do dzieci i młodzieży. Dla wielbicieli dinozaurów to pozycja obowiązkowa, ale cała reszta również się nie zawiedzie. Z przyjemnością zachęcam do przeczytania.