Biedna sierotka wychowywana przez niesympatyczne wujostwo – znamy? Znamy.
Elizabeth Somers poznajemy w dość nieciekawej sytuacji: właśnie wspięła się na śliskie od śniegu i lodu, nigdy niesprzątane schody domu wujka Burlapa i na zamkniętych drzwiach znalazła kopertę, w kopercie „aż” trzy dolary i bilet na pociąg, odjeżdżający za trzy godziny ze stacji położonej ponad dwa kilometry od domu. W ten sposób jedenastoletnia sierota wyruszyła w podróż do hotelu Winterhouse, wiedząc tylko, że jej pobyt tam opłacili nieznani ludzie (ci sami, którzy zafundowali jej wujostwu wakacje, chcąc w ten sposób wybić im z głowy ewentualne skrupuły).
Elizabeth ma w plecaku kilka książek z biblioteki, które chciała przeczytać w święta oraz egzemplarz „Ani z Zielonego Wzgórza”, swojej ulubionej powieści. W małym notesie zapisuje sobie powody, dla których nie lubi ciotki i wuja („Ponieważ wysyłają mnie na Boże Narodzenie do hotelu, gdzieś na kompletnym odludziu, bez pieniędzy i bez odzieży”). Dziewczynka uwielbia krzyżówki, łamigłówki, akrostychy, kryptogramy, a najbardziej anagramy (co tłumaczy oryginalne drabinki słowne w tytułach rozdziałów). Jest też ekspertką w tworzeniu list („Rzeczy, które lubię ku własnemu zdumieniu”, „Ulubione zupy”, „Rzeczy, które robią ludzie, jak myślą, że nikt na nich nie patrzy”, itp.). Zdecydowanie Elizabeth Somers ma dryg do słów – wyszukuje te najoryginalniejsze, ciekawie brzmiące lub od dawna nieużywane (jesionka, krzepa, gargantuiczny) i wplata je w swoje wypowiedzi przy każdej okazji.
Imponujący hotel Winterhouse jest jak skrzyżowanie Hogwartu z luksusowym Grand Budapest Hotel z filmu Wesa Andersona. Położony nad górskim jeziorem, rozświetlony setkami świateł, słynący na cały świat z produkowanych w nim Flurszenów, zachwyca dziewczynkę wytwornością i luksusem („Samo akwarium kosztuje pewnie więcej niż dom ciotki i wuja”). Swoim gościom oferuje tak wiele atrakcji, że natychmiast chcielibyśmy rezerwować tam pokoje – zwłaszcza że pobyt w nim dobrze robi na duszę. Właściciel hotelu, pan Norbridge Falls, potomek założycieli i reprezentant tego starego, dystyngowanego świata przywodzi na myśl Dumbledore`a: jest dobroduszny, poświęca Elizabeth wiele uwagi i potrafi wykonywać magiczne sztuczki.
Jak każda wielopokoleniowa rodzina familia Fallsów ma swoje sekrety. Związane są one z mroczną postacią bliźniaczej siostry Norbridge`a oraz z pewną wyjątkową Książką, której w ogromnej hotelowej bibliotece poszukuje zarówno właściciel, jak i pewna podejrzana „para w czerni”. Elizabeth wykazuje się zaskakującymi predyspozycjami do rozwikłania zagadki, w czym pomaga jej nowy przyjaciel, młody wynalazca Freddie.
„Hotel Winterhouse” Bena Gutersona to pięknie opowiedziana historia osadzona w niezwykłej, pełnej przepychu zimowej scenerii. Tytułowy hotel, goszczący wytwornych dżentelmenów z eleganckimi żonami (jakby przeniesionych z innej, dawno minionej epoki) olśniewa splendorem i barokowym rozmachem, nadającym mu pozór baśniowości. Tajemnicza, antypatyczna para w czerni, stare portrety pełne zagadek, szyfry, zamknięte pokoje, skrzynia przypominająca trumnę i obecność magii podkreślają niezwykły charakter tego miejsca. „Hotel Winterhouse” to obowiązkowy punkt na czytelniczej mapie prawdziwego miłośnika książek.
Dodaj komentarz