„Cała puszcza już o nas trąbi,
oto nadchodzą ptaki zombi!”
Mieszkańcy Umarłego Lasu, wymanewrowani przez przewrotnego szpaka o hipnotyzującym głosie, opuścili własne dziuple i wylądowali na jałowej Plan Tacji – w ludzkim lesie przypominającym seryjny produkt z fabryki. Nowa okolica w porównaniu do poprzedniego miejsca zamieszkania jest wręcz sterylnie czysta: nie ma w niej martwych drzew, larw, dziupli ani nawet korników.
„Nie ma korników, nie ma martwych drzew, więc nie ma życia! Tylko my, pełzający wśród gołych pni siejących zgrozę! Wszyscy jesteśmy już umarli!”
Na szczęście Triko ma plan „wyczesany w pióreczko”: istnieje szansa na powrót do Umarłego Lasu i przegonienie dzikich lokatorów. To przepowiednia o kornikowej zagładzie, którą podstępnie eksmitowani mieszkańcy zamierzają sprytnie wykorzystać. Drżyjcie, złodziejskie szpaki – oto nadchodzi gradacja, a wraz z nią… ptaki zombie!
Kontynuacja „Umarłego Lasu” nie rozczarowuje. Urzekają świetne rysunki, bawią dialogi, czerpiące garściami z popkultury, śmieszą absurdalne pomysły ptaków (jak choćby ten z marszem żywych trupów). Celująco wypadają charakterystyki bohaterów: gangsterzących puszczyków, przyjaznego kowalika, rozkosznej włochatki Pu Pu czy cwaniackich korników, kolekcjonujących wyroki.
Między poszczególnymi rozdziałami Adam Wajrak ciekawie opowiada o życiu puszczy, uzupełniając nasze informacje na temat mieszkańców Umarłego Lasu („Dlaczego gradacja kornikowa to normalna sprawa?”, „Czy samica włochatki naprawdę pupa?”, „Czy zombi naprawdę istnieją?”, „Dlaczego w Umarłym Lesie musiał się znaleźć gang puszczyków?”). Przede wszystkim jednak „NieUmarły Las” stanowi pean na cześć Puszczy Białowieskiej, jedynego tak dobrze zachowanego nizinnego lasu naturalnego strefy umiarkowanej. Ten „mały kawałeczek, którego historia zaczęła się 10 tys. lat temu, cudem dotrwał do naszych czasów”, a dziś grozi mu zagłada:
„Puszcza musi działać bez naszej pomocy, bo inaczej przestanie być Puszczą. Jest unikalna i dlatego warto zostawić ją w spokoju. (…) A więc pozwólmy się Puszczy zapuszczać. To najlepsze, co możemy dla niej zrobić.”
Na koniec zostawiłam sobie śluzowce, które mnie, fankę literatury science fiction, po prostu zafascynowały („Dokąd pełzną śluzowce?”). Te nieprawdopodobne organizmy, przejawiające cechy grzybów i zwierząt, najbardziej przypominają coś, co przybyło z innej planety. Nawet naukowcy mają z nimi problem: najpierw przyporządkowali je do królestwa roślin, potem grzybów, a obecnie widzą je między pierwotniakami. Wielu badaczy uważa jednak, że ze względu na swoją niezwykłość śluzowce zasługują na własne, oddzielne królestwo. Ja jestem na tak.
Dodaj komentarz