Lektura tej książki to było jedno wielkie Chciejstwo. Hej, ja też chcę taką babkę z ogromną, tajemną biblioteką! Też chcę się szwendać po książkach!
Którędy do Ankh-Morpork?
Po pierwsze, wspaniały dwór na jednej z wysp u wybrzeży Szkocji. Na sklepieniu imponującego holu malowidło przedstawiające ludzi z książkami. Żyrandol, kinkiety i poręcze schodów powyginane w kształt ozdobnych liter. Aby tu zostać, trzeba spełnić jeden warunek: czytać.
Po drugie, olbrzymia biblioteka. Część jej zbiorów pochodzi jeszcze z Aleksandrii. To gigantyczne, bardzo stare pomieszczenie, wypełnione regałami, oddzielającymi niezliczone korytarze. Kusi opowieściami, które tylko czekają na to, by je poznać.
Po trzecie, możliwość wchodzenia do książek, która bije wszystko na głowę. Od razu zaczęłam się zastanawiać, gdzie udałabym się najpierw: Ankh-Morpork? Zielone Wzgórze? Stumilowy Las? Tyle opcji, że aż kręci się w głowie. Liczne fikcyjne światy, zwiedzane do tej pory wyłącznie w wyobraźni, nagle stają przed nami otworem.
Wszystkie opowieści graniczą ze sobą i istnieją ścieżki, którymi z jednej książki przechodzi się do następnej. Można też odwiedzić krainę zwaną Między Wersami. To miejsce, w którym lubią przebywać literackie postacie, jeśli akurat nie występują w akcji. Wyglądem przypomina niewielkie miasteczko, zbudowane wzdłuż jednej uliczki, pełnej sklepów i sklepików, kiosków, pubów i budek z kiełbaskami. Ale jaki tam mają asortyment! Apteka reklamuje na wystawie tabletki na czasowniki regularne, uliczna handlarka zachwala cudowny proszek, z którego w ułamku sekundy można wyczarować happy end, a na jednym ze straganów sprzedają na wagę kropki i przecinki. Miasteczko wypełnione jest postaciami w kostiumach z różnych epok: żołnierzami z bronią laserową, czarodziejami w kolorowych kapeluszach, panienkami w krynolinach, orkami ze zniekształconymi twarzami, delikatnymi wróżkami. Można tu spotkać Kota w Butach, mężczyznę w starożytnej todze oraz Wertera, który topi swój Weltschmerz w pubie Pod Kałamarzem.
Gdzie tkwi haczyk? Trzeba urodzić się w odpowiedniej rodzinie. Możliwość odwiedzania książek wiąże się też z fuchą Strażnika, która polega na pilnowaniu porządku w świecie literackim i bywa dość niebezpieczna. Należy uważać, by nie namieszać w Makbecie i nie wprowadzić żadnych zmian do opowieści. Dodatkowo sytuacja w świecie książek jest coraz bardziej niepokojąca, gdyż jakaś tajemnicza postać wykrada rudymenty – najważniejsze pomysły literackie. Biały Królik z Alicji w Krainie Czarów stracił swoją kamizelkę, zegarek i zdolność mówienia, z krainy Oz zaiwaniono trąbę powietrzną, Dorian Gray zagubił gdzieś swój portret, a Sen nocy letniej nawiedziła zima. Przerażające jest okrucieństwo anonimowego złodzieja, który ośmielił się ukatrupić Sherlocka Holmesa i wciąż ponawia mordercze ataki na Strażniczkę Książek.
„Spojrzeliśmy w górę. Mały Książę zaczął głośno płakać.
– Nie! – wołał przez łzy. – Tylko nie moją różę!
Na niebie widać było niezliczone mnóstwo niewielkich planet, a na jednej z nich, na tej, na której wznosiły się trzy wzgórki wysokie do kolan, jakiś cień zrywał najpiękniejszą różę, jaką kiedykolwiek widziałam.
Mały Książę krzyknął, kiedy jej łodyżka złamała się ostatecznie.”
„Strażniczka Książek” Mechthild Gläser to wymarzona lektura dla każdego prawdziwego książkoholika. Nic bowiem nie smakuje tak wybornie jak książki o książkach. Palce lizać i obgryzać.
Dodaj komentarz