Kolejna powieść i kolejna świetna zagadka kryminalna, rozwiązywana z bezpretensjonalnym wdziękiem przez uroczego bohatera, któremu towarzyszy wyjątkowa pod każdym względem afrykańska papuga żako. Najnowszą powieść Leonie Swann czyta się pięknie.
Znacie ten moment zawahania, gdy czarny kot niespodzianie przebiegnie drogę tuż przed waszym nosem? Albo chwilę nagłej paniki, gdy po wyjściu ze sklepu nie możecie sobie przypomnieć, czy zabraliście portfel? Wyobraźcie sobie teraz kogoś, kto w takim stanie tkwi permanentnie. Trzykrotnie sprawdza, czy zamknął drzwi, zawsze stawia najpierw lewą nogę, bezustannie szoruje sobie ręce i poleruje lśniące biurko, na którym wszystkie przedmioty stoją w nienagannym porządku i w tych samych miejscach. Obsesyjny pedant z nerwicą natręctw. Doktor Augustus Huff, wykładowca antropologii sławnego uniwersytetu w Cambridge. Gdy Elliot Fairbanks (z „tych” Fairbanksów), jeden z jego studentów, ginie w nieszczęśliwym wypadku, Augustus nie odzipnie, dopóki nie wyjaśni sprawy i nie przywróci swemu maleńkiemu, uczelnianemu światu pożądanego ładu:
„Teraz mieszkał w bajkowym mieście myślenia, lecz jeden z jego podopiecznych spadł z owych białych wież, pozostawiwszy po sobie nieapetyczną plamę brudu. (…) A teraz na Augustusa przyszła kolej sprzątnąć. Ale jak?”
Najlepiej z pomocą partnera, który posiada większą wiedzę o zaistniałych zdarzeniach, nawet jeśli trzeba pogodzić się z tym, że w miejscach publicznych wykrzykuje kompromitujące słowa i ma słabość do piosenki Lady Gagi „Bad romance”.
Po śmierci studenta Augustus Huff zostaje tymczasowym właścicielem jego papugi, małego, szarego filozofa o imieniu Gray. Co to jest za cudo! Nie sposób opisać.
„-Jak miło pana znów spotkać! – Dama promieniała. – Panie…?
-Huff! – odezwał się nosowo Gray, najbardziej aroganckim tonem Elliota. – Profesor Huff! Profesor! Profesor!
-Tak, tak, właśnie. Huff. – Uszminkowana już nie patrzyła tak uprzejmie. – Szuka pan dzisiaj czegoś konkretnego?
„Spokoju!”, miał wielką ochotę odpowiedzieć Augustus. „Ciszy i spokoju”. Lecz Gray go uprzedził.
–Bad romance.
Augustus poczerwieniał i bąknął coś o malowidłach z epoki romantyzmu. Uszminkowana zlustrowała go z powątpiewaniem i zaraz otrzymała wsparcie od kolegi z wąsem, który właśnie wracał z szatni.
-Hej, śmierdzielu!
-Co proszę? – fuknął wąsacz.
Istna woda na młyn dla Graya, który pod osłoną wełny stopniowo nakręcał się własnym gadaniem.
-Nie licz na winogrona! – zagrzmiał.”
Ta niecodzienna para, połączona wspólnym interesem, krok po kroku (od lewej!) zbliża się do rozwiązania zagadki, dostarczając nam przy tym wielu rozmaitych emocji i – jak to zwykle u Leonie Swann bywa – zjednując sobie naszą niekłamaną sympatię. Mimo braku doświadczenia oraz różnic gatunkowych, pedant i papuga tworzą zgrany duet (niczym Holmes z Watsonem).
Książki niemieckiej autorki mają swój niepowtarzalny klimat. Jest to proza subtelna, nieco odrealniona, podszyta ciepłem, niewymuszonym humorem i odrobiną absurdu, nieodmiennie wprawiająca w dobry nastrój. „Pazur sprawiedliwości” to kolejna niebanalna powieść Leonie Swann, którą polecam z przyjemnością.
Dodaj komentarz