„Łups!… Taki dźwięk wydała ciężka maczuga, kiedy zderzyła się z głową”.
„Jeśli lawina jest dostatecznie potężna, potoczą się nawet kwadratowe kamienie”.
Oszałamiający finał trylogii Dewabadu, jednej z oryginalniejszych i ciekawszych serii fantastycznych ostatnich lat.
Sługa Cesarstwa, Złoty Smok Wędrowców i uczeń szkoły Pierdzącej Kozy. Zanim cykl „Materia secunda” dobiegnie końca, Rudnicki zdobędzie więcej tytułów niż Iga Świątek.
Czarna Orchidea, specjalizująca się w walce wręcz i skrytobójczych zamachach, Miecz Rozcinający Obłoki, Cztery Sekrety Kwiatu Śliwy… Dobrze, że robiłam notatki, gdyż pogubiłabym się w tych nazwach, choć szkołę Pierdzącej Kozy zapamiętałam akurat dobrze.
Lektura kontynuacji „Gry o tron” wzbudziła we mnie podejrzenie, że autor może odgrywać się na swoich bohaterach, rekompensując sobie powściagliwość wobec irytujących ludzi w realnym życiu. Bo żeby aż tak źle im życzyć…
Swego czasu świat zaludniały miliardy ludzi. Powrót przetrwało około ćwierć miliona.
W „Malowanym człowieku” jest taki moment, gdy z niedowierzaniem czytamy o zachowaniu Jardira, który obraca się przeciwko przyjacielowi, by zdobyć legendarny oręż. Pierwsza część „Pustynnej Włóczni” wyjaśnia nam jego motywy.
John Sedgwick był generałem, walczącym w wojnie secesyjnej po stronie unionistów. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Z tej odległości nie trafiliby nawet słonia!”
„Latające talerze… Boże! Tyle zaawansowanych cywilizacji, a ja urodziłam się w tej!”
„Taniec był wojną niepodobną do żadnej, jaką stoczono w długiej historii Siedmiu Królestw. Choć armie maszerowały i toczyły zacięte boje, znaczną część krwi przelano na wodzie – i zwłaszcza – w powietrzu, gdzie smoki walczyły ze sobą na zęby, szpony… Czytaj dalej →
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑