„Latające talerze… Boże! Tyle zaawansowanych cywilizacji, a ja urodziłam się w tej!”

Sześcioletnia Mafalda pochodzi z Argentyny. Kraj ten położony jest na półkuli południowej, dlatego jego mieszkańcom dobre koncepcje szybko wypadają z głów, ponieważ żyją do góry nogami – w przeciwieństwie do mieszkańców Północy („Mam dowód! WSZYSTKIE tamtejsze kraje są rozwinięte!”). Mała intelektualistka martwi się, że po studiach będzie musiała wyjechać za granicę, by w pełni wykorzystać swoje możliwości – o ile nie wybuchnie wojna atomowa.

„- Tato, a jak byłeś mały, to bałeś się wojny i bomby atomowej?

– Wojny tak, jasne. Ale bomb atomowych wtedy jeszcze nie było.

– Phi! To co ty możesz wiedzieć o strachu!”

Pyzata Mafalda jest dociekliwa jak każdy dzieciak w jej wieku, ale jej umysł zaprzątają poważne, globalne problemy („Wyścig zbrojeń! Konflikty między krajami! Przemoc! Dokąd to wszystko zmierza?”). Równie nietypowe są jej zabawy:

„- W co się bawicie?

– W rząd.

– Dobrze, tylko bez szaleństw.

– Bez obaw, jesteśmy rządem. Nie kiwniemy palcem”.

Jak zauważa w nocie od tłumacza Filip Łobodziński, „Mafalda jest orędowniczką demokracji, sprawiedliwości społecznej i pokoju. Łatwo dostrzega hipokryzję polityków i mediów, domyśla się podskórnych mechanizmów, które rządzą światem wbrew temu, co zwykliśmy nazywać prawami człowieka”. A choć paski z Mafaldą powstawały w schyłkowym okresie zimnej wojny, mechanizmy rządzące światem właściwie się nie zmieniły, dlatego inteligentne spostrzeżenia sześciolatki są wciąż zatrważająco aktualne.

„ – Papież ponownie upomniał się o pokój…

– I jak zwykle nie dali mu klucza, co?”

Z dziewczynkami, które jak Susanita marzą tylko o założeniu rodziny, Mafaldzie trudno się porozumieć – nie nadają na tych samych falach („Nie możesz ograniczać swoich ambicji do bycia matką!”). Kiedy Mafalda martwi się, że Chiny są zagrożeniem dla Zachodu, Susanicie sen z powiek spędza kontrola urodzin („Chcę być matką niekontrolowaną!”).

W komiksie przyglądamy się światu z dziecięcej perspektywy głównej bohaterki i jej przyjaciół. Mafalda nie cierpi płytkich ludzi i zupy („Zupa dla dzieciństwa jest tym, czym komunizm dla demokracji!”). W przyszłości chce zostać tłumaczką ONZ, by pomagać narodom się porozumieć. Susanita marzy o synu lekarzu, którym będzie mogła się przechwalać („Ludzie będą mnie pokazywać i mówić: Och, to pani Susanita, mama tego doktora, syna pani Susanity!”). Naiwny Felipe wierzy, że kiedyś kultura będzie ceniona wyżej niż pieniądze. Manolito z kolei chce przejąć interes ojca, gdyż największą pasją jego życia jest właśnie gotówka („Ci z Wall Street to dopiero milionerzy! Tych podziwiam! Beatlesi grają do tańca młodzieży! A ci z Wall Street całemu światu!”).

Z paskami o Mafaldzie, tworzonymi przez argentyńskiego rysownika Quina, zetknęłam się po raz pierwszy w dzieciństwie i od razu zapałałam miłością do rezolutnej dziewczynki. Długo musiałam czekać na pełną edycję – przez ten czas dorastałam, przyglądałam się światu i nabierałam do Mafaldy coraz większego szacunku. Gdy po latach wreszcie wzięłam w dłonie satysfakcjonująco obszerny pierwszy tom polskiej edycji wszystkich komiksów o Mafaldzie (dziękuję Naszej Księgarni i genialnemu tłumaczowi Filipowi Łobodzińskiemu), bez zaskoczenia odkryłam, że pomimo upływu czasu wciąż my wszyscy – rodzice, nauczyciele, politycy, urzędnicy, ludzie mediów, komuniści i kapitaliści – możemy przejrzeć się w oczach sześcioletniej dziewczynki. Z zażenowaniem, jeśli jeszcze mamy poczucie wstydu.