Zdaje się, że odkryłam kolejną wspaniałą książkę. Cóż za błogie uczucie. Doprawdy, alleluja.
„To jest coś, co ma nas spotkać, i nie ma się czego bać”. (Krystyna Zachwatowicz, uczestniczka Powstania Warszawskiego)
„… ten ląd, gdzie zawsze ma się ku zimie. Kraina, gdzie na wzgórzach zasiadają chmury, a w dolinach płyną mgły. Gdzie południe trwa chwilkę, zmierzchy i wieczory ciągną się niepomiernie, a północ ani myśli się skończyć”.
„O to przecież chodzi w życiu. Jest się żywym, a potem jest się martwym. Nie można tego powstrzymać”.
W miejscu, gdzie Okrągłe Morze spotyka się z Oceanem Krawędziowym, w skleconej byle jak drewnianej chacie na plaży umiera ostatni Strażnik Wrót. Tara rara rara ra – Ghost Busters!
W powieści Philipa Reeve`a najlepsza jest monumentalna, oryginalna wizja świata przyszłości. Cała reszta wypada dość przeciętnie.
© 2025 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑