Nawiedzone domy, wiedźmy, ghule, wilkołaki, żywe trupy i inne monstra upchnięte na stu siedemnastu stronach (co wiele mówi o technice pisarskiej Guya N. Smitha).
Cztery nowe opowiadania, cztery kolejne spotkania z Królem Grozy. „Nic dodać, kurde, nic ująć”.
„Przypadki chodzą po ludziach, ale to niemożliwe, statystycznie niemożliwe, żeby wszystko spotykało tylko jednego Jakuba Wędrowycza”.
„Dotarłem postrzeganiem poza granice nieskończoności i przyciągnąłem demony z gwiazd…”
Kosmos… ostateczna granica. W Kosmosie jeszcze nie orbitowałam. Jako humanistka z przyjemnością skorzystałam z zaproszenia autorki. Przy następnej okazji zastanowię się dwa razy.
„… ten ląd, gdzie zawsze ma się ku zimie. Kraina, gdzie na wzgórzach zasiadają chmury, a w dolinach płyną mgły. Gdzie południe trwa chwilkę, zmierzchy i wieczory ciągną się niepomiernie, a północ ani myśli się skończyć”.
„Pewnej niedzieli król Artur siedział sobie w łóżku i jadł jajko, gdy niedzielny obwoływacz miejski wkroczył do jego komnaty…”
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑