„Kot rabina” zachwyca od pierwszych kadrów i dopiero na stronie 111 zachwyt chwilowo ustępuje miejsca konsternacji, spowodowanej widokiem rażącego błędu ortograficznego. Zdarza się.
…penetruje wszystkie dziury? Poniekąd. Przy okazji. To nieuniknione, kiedy świat składa się z samych dziur. Z braków. Braku rodziców na przykład. Poszukiwania mamy i taty dalekie są jednak od beztroskiej zabawy. A poza tym pies nie był wzorowany na kundlu.
„Bo czytelnictwu zagraża sama książka – nudna, jałowa, źle wydana, źle napisana, źle zilustrowana, po prostu zła. To właśnie książkowe śmieciowe żarcie, byle jakie, nudne, żałosne, jest największym zagrożeniem dla naszych dzieci.”
„Stronę powinno się czytać gładko, nawet jeśli piszesz o metafizyce, filozofii i tak dalej.”
Sprzątają, piorą, prasują, gotują, dyrygują. W fartuszkach, paltocikach, szpileczkach, pantofelkach. Z nieodłącznymi torbami pełnymi zakupów.
Ile razy można zabijać tego samego terrorystę? Zawahają się tylko fani mało realistycznych gier komputerowych. Jonathan Maberry ostrzega jednak, że już niedługo jeden raz faktycznie może nie wystarczyć. Odnoszę wrażenie, że mówi całkiem poważnie.
Kontynuacja przygód Maćka, bohatera „Ducha starej kamienicy”, wprowadza do opowieści elementy grozy. Żarty się skończyły.
Maciej to sympatyczne, swojskie imię. Nie ma w nim nic groźnego. I nie bardzo pasuje do ducha. Podobnie jak niepozorny wzrost i niechęć do straszenia. Maciek bowiem, zamiast siać popłoch, woli opiekować się kamienicą, którą zamieszkuje od stu dwudziestu lat.
Karl Ove Knausgard w miniaturowych esejach adresowanych do nienarodzonej córki. Praktyka uważności i poszukiwanie sensu życia. W tle jesień oraz obrazy Vanessy Baird.
Polska wariacja na temat pseudozombie i postapokalipsy. Skrzyżowanie „Metra” Glukhovsky`ego, „World War Z” Brooksa i „Władcy much” Goldinga. Ciekawa, wciągająca, warta przeczytania.
Piękna, przejmująca opowieść o domu opuszczonym przez bliskich, o uwięzieniu w czasie przeszłym, o radzeniu sobie – a raczej nieradzeniu – z utratą, o zagubieniu i samotności.
© 2025 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑