„W dniu, kiedy Biała Rada przybyła do miasta, sypało żabami”.
Wśród zalesionych wzgórz stanu Connecticut ukryty jest niezwykły rezerwat. To jedna z wielu ostoi dla czarodziejskich istot, żyjących według pradawnych reguł. Nazywa się Baśniobór.
„Wierzcie mi, że zagniewany Anioł jest gorszy niż wasze najstraszniejsze koszmary. A niezbadane są ścieżki, którymi podążają umysły Aniołów”.
Familijna, staroświecka baśń o rodzeństwie, które w krainie pozbawionej Bożego Narodzenia walczy o ocalenie świata przez złem.
Książka dosłownie rozleciała mi się w rękach podczas czytania. Nieładnie, oj, nieładnie…
Brutalnie okaleczone zwłoki. Ślady łap. I pełnia. Harry Dresden, „przyjazny mag z sąsiedztwa”, dostaje kolejne zlecenie.
Są książki, do których lubimy wracać nie dla ich intelektualnej wartości, ale po prostu dlatego, że ich lektura sprawia nam przyjemność.
Oryginalna okładka w kolorze soczystej zieleni przykuwa oko. Przewrotny chwyt, gdyż główna bohaterka, Rebecca Kumar, dotknięta jest ślepotą kolorów (co oznacza, że w środku już tak barwnie nie będzie).
„Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób”.
Trzecia część przygód tchórzliwego maga Rincewinda, w której nasz bohater wreszcie sobie poczaruje.
„To zabawne, pomyślał Vasher, że tak wiele historii w moim życiu zaczyna się od tego, że wtrącają mnie do więzienia.”
Rincewinda straciliśmy z oczu, kiedy spadał poza krawędź świata. Dobra wiadomość: przeżył. Zła: ma przekichane jak nigdy dotąd.
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑