Polska wariacja na temat pseudozombie i postapokalipsy. Skrzyżowanie „Metra” Glukhovsky`ego, „World War Z” Brooksa i „Władcy much” Goldinga. Ciekawa, wciągająca, warta przeczytania.
Piękna, przejmująca opowieść o domu opuszczonym przez bliskich, o uwięzieniu w czasie przeszłym, o radzeniu sobie – a raczej nieradzeniu – z utratą, o zagubieniu i samotności.
„Nie wszystko, co sprawia, że czujemy się lepiej, jest dla nas dobre. Nie wszystko, co boli, jest na pewno złe.”
Gdy zaczynałam swoją przygodę z literaturą wampiryczną, nie przypuszczałam, że ten cykl czytelniczy tak się rozrośnie.
“Weź na przykład prosty ultradźwiękowy gwizdek do przyzywania psów. Psy słyszą jego dźwięk, a my nie. Co jeszcze dzieje się wokół nas, z czego nie zdajemy sobie sprawy?”
Duchy to istoty niematerialne, przenikające bez problemu przez ciała fizyczne, nawiedzające miejsca bądź prześladujące żywych – albo jedno i drugie jednocześnie. Mogą przyjmować różne postacie, między innymi widma, upiora, dżinna, ghula czy poltergeista.
Siedemnastoletni chłopak w pożyczonym aucie przemierza puste przestrzenie gdzieś w Karolinie Północnej. Po drodze zabiera autostopowicza:
Dekonstrukcja, czyli rozbiórka. Ale że niby co jest do rozbierania w pospolitym horrorze? Stosować dekonstrukcję na polu literatury rozrywkowej? Ciekawe, co by na to powiedział Jacques Derrida.
Amphibium zamieszkuje lud tak prosty, że potrzebuje całego panteonu bogów, by jakoś dać sobie radę i utrzymać z daleka niebezpieczeństwa, takie choćby jak atak Inteligentnych Naleśników, najeźdźców z kosmosu.
Lilly Caul. Szczupła, młoda, włosy upięte w kucyk, piegi na nosie, przyduża bluza z napisem „Georgia Tech”, podarte jeansy, stara biżuteria. Kłębek nerwów. Kompulsywnie obgryza paznokcie. Witaj w nowym świecie, Lilly Caul. Zobaczymy, jak sobie w nim poradzisz.
Komiks odniósł spektakularny sukces. Serial przyciągnął przed ekrany telewizorów miliony widzów. W czasach dominującej kultury obrazkowej wzbogacanie uniwersum o serię powieści, tego podobno umierającego gatunku, mogło okazać się strzałem w stopę. Tak się, na szczęście, nie stało.
Vetustas to naprawdę niezwykłe urządzenie: potrafi wywoływać obrazy z przeszłości.
© 2025 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑