„Bo jeśli nikt nas nie pyta, jeśli nikt nas nie słucha, jeśli wszyscy wypowiadają się za nas, to nabieramy przekonania, że jesteśmy głupie i bezwartościowe. I stajemy się niewidzialne”.
Taran Matharu, autor świetnego młodzieżowego cyklu fantasy „Summoner”, tym razem proponuje coś z zupełnie innej beczki.
Gdybym miała moc zmieniania książek, uratowałabym Nemeczka i tysiącom polskich uczniów oszczędziłabym łez.
„Granica oddzielająca nas od magicznego świata stała się cienka jak… bibułka! Pierwszy lepszy głupek może wpuścić stworzenia z drugiej strony”.
Czwarty tom serii o dwóch zadziornych braciach, walczących ze złem w małym miasteczku z dużą tajemnicą.
Bethany na pewno nie zasłużyła na prezent od świętego Mikołaja. Ebenezer Tweezer, jeden z największych samolubów, jakich nosiła ziemia, również. A jednak, jak uczy matematyka, dwa minusy dają czasem całkiem porządny plus.
Kocham Anię i nie ma dla mnie znaczenia, czy jest z Zielonych Szczytów, czy z Zielonego Wzgórza. To wciąż ta sama piegowata czarodziejka z głową w chmurach.
Kiedy niebo nagle spada nam na głowę, dobrze jest mieć rodzeństwo, na które można liczyć.
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑