Dwudziesta siódma część cyklu Świat Dysku i siódma część podcyklu o przygodach tchórzliwego maga Rincewinda jest krótka, ale smakuje wybornie.
Dlaczego jest raczej coś niż nic, czyli Jim Holt na tropie zagadki istnienia.
„Koleś, Asterix i Obelix postawili wam tu pałac w trzy miechy. Bloczek kamienny, zaprawa, bloczek, zaprawa, bloczek…”
Niepoprawna Mary Roach „znów wściubia nos tam, gdzie wszyscy chcieliby zajrzeć, ale się wstydzą”. Nie dla pruderyjnych.
Wielbiciele ckliwych, prościutkich historyjek o kotkach i pieskach mogą sobie na tej książce połamać zęby.
„Całe życie spędzamy w jednym ciele, a jednak wielu z nas nie ma pojęcia, ani jak ono dokładnie działa, ani z czego się konkretnie składa”. Bill Bryson
„Instytut” utwierdził mnie w przekonaniu, że Stephenowi Kingowi najlepiej wychodzą książki z dziecięcymi bohaterami.
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑