Margaret Atwood nie odpuszcza, gdyż wyzwania, przed którymi postawił nas dwudziesty pierwszy wiek, są więcej niż naglące i myślący człowiek odpuścić sobie po prostu nie może.
Lubię Margaret Atwood. Pisarka jest w swych tekstach bardzo ludzka. Nie znajdziemy tu przerostu formy nad treścią. To proza przyjazna czytelnikowi, nasycona ciepłem, staroświeckim wdziękiem i dowcipną ironią, nieco w stylu naszej Szymborskiej.
Kontynuacja cyklu czytelniczego, poświęconego książkom o książkach.
Cztery nowe opowiadania, cztery kolejne spotkania z Królem Grozy. „Nic dodać, kurde, nic ująć”.
Eseje Vargasa Llosy są jak fascynująca rozmowa z noblistą. Llosa opowiada znakomicie i – co równie ważne – zrozumiale.
„Po staroświecku uważam, że czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.”
„Duch opowieści” Jana Gondowicza to lektura dla czytelników pokornego serca. Znajomość tematu onieśmiela, skrupulatność i drobiazgowość wpędzają w kompleksy.
Zadziwiające jest, jak wiele piszących kobiet trudzi się udowadnianiem światu, że są równie poważnymi pisarkami, co mężczyźni. Wydawałoby się, że w czasach równouprawnienia takie kwestie w ogóle nie powinny być podnoszone. A jednak.
„Bo czytelnictwu zagraża sama książka – nudna, jałowa, źle wydana, źle napisana, źle zilustrowana, po prostu zła. To właśnie książkowe śmieciowe żarcie, byle jakie, nudne, żałosne, jest największym zagrożeniem dla naszych dzieci.”
„Stronę powinno się czytać gładko, nawet jeśli piszesz o metafizyce, filozofii i tak dalej.”
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑