Wzruszająca historia i zachwycająca pochwała czytania, obok której żaden miłośnik książek nie przejdzie obojętnie.
Kocham Anię i nie ma dla mnie znaczenia, czy jest z Zielonych Szczytów, czy z Zielonego Wzgórza. To wciąż ta sama piegowata czarodziejka z głową w chmurach.
„Mamy do czynienia z opowieścią z morałem postawioną na głowie: dziecko psoci, a karani są za to ludzie dokoła”.
„Gdyby świat nie potrzebował potrząśnięcia, po cóż moc by się teraz pojawiła?”
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑