Skasowałam kolejny bilet na pociąg „jadący niezmordowanie przez ponure krajobrazy armagedonu nieumarłych”. Działo się.
Kontynuacja „Armagedonu dzień po dniu” to obiad przyrządzony według sprawdzonego przepisu, z dołączoną do rachunku niespodzianką, która ma zaintrygować i zachęcić do zakupienia kolejnego tomu.
Tempo rozprzestrzeniania się zarazy jest naprawdę przerażające: ledwo dotarły pogłoski o jakimś wirusie szalejącym w Chinach, a już hordy żądnych mięcha zombie pukają do drzwi mieszkańców Ameryki.
© 2024 Zapiski na marginesie — Wspierane przez WordPress
Twórca motywu Anders Noren — Do góry ↑