„Oczywiście, musi dojść do wojny światowej, żeby państwa mogły podzielić się morzami. Ale my pozostaniemy neutralni. Ktoś przecież musi zachować neutralność, żeby tamtym dostarczać broni i w ogóle wszystkiego”.

Koniec świata rozpoczął się, gdy woźny Povondra podjął decyzję, by zaanonsować swemu panu, prezesowi koncernu MEAS, wizytę niezapowiedzianego gościa, kapitana J. van Tocha („I to wszystko ja zrobiłem. Nie powinienem był go wpuszczać…”).

A może zaczął się jeszcze wcześniej, kiedy van Toch, czeski kapitan holenderskiego statku, został zmuszony do poszukiwania pereł w odległych holenderskich koloniach i w ten sposób trafił na inteligentne Płazy w Zatoce Diabelskiej. W zamian za noże, służące do obrony przed rekinami, jaszczury znosiły van Tochowi perły. Wkrótce kapitan wszedł w spółkę ze wspomnianym prezesem J.H. Bondym. Po śmierci romantyka van Tocha Bondy niemal natychmiast przestał się cackać z Płazami, a utworzony przez niego trust Salamander Syndicate rozpoczął masową hodowlę i eksploatację jaszczurów, powielając rozwiązania znane z okresu niewolnictwa. Paradoksalnie, to właśnie Syndykat przyczynił się do rozprzestrzenienia się Płazów na całym świecie oraz do błyskawicznego rozwoju ich cywilizacji. Wykorzystywane jako tania siła robocza jaszczury dostały od swych właścicieli narzędzia, a ich zadziwiająca zdolność naśladowania ludzi szybko pozwoliła im opanować naszą mowę – i nie tylko:

„Ile jest części świata?

Odp. Pięć.

Bardzo dobrze. A jak się one nazywają?

Odp. Anglia i tamte inne.

Jakie inne?

Bolszewiki i Niemcy. I Włochy.

Gdzie się znajdują Wyspy Gilberta?

Odp. W Anglii. Anglia nie będzie sobie wiązać rąk na kontynencie. Anglia potrzebuje dziesięciu tysięcy samolotów. Zwiedzajcie północne wybrzeża Anglii”.

Wkrótce Płazów było więcej niż ludzi i zaczęły domagać się, by ludzie zrobili im miejsce:

„Zdecydowaliście się rozmieścić nas po całym świecie, więc teraz musicie ponieść konsekwencje! Będziecie nam dostarczać stali na świdry i kilofy. Będziecie nam dostarczać materiałów wybuchowych. Będziecie nam dostarczać torped. Będziecie dla nas pracować. Bez waszej pomocy nie moglibyśmy zburzyć starych lądów. Halo, ludzie! Chief Salamander w imieniu wszystkich Płazów świata proponuje wam współpracę. Będziecie pracować wraz z nami nad zburzeniem waszego świata. Dziękujemy wam”.

Sugestia, że Chief Salamander to podszywający się pod jaszczura człowiek, wcale mnie nie zdziwiła. W tej antyutopii science fiction przeglądamy się bowiem jak w lustrze, ze zgrozą odkrywając, że wciąż powtarzamy tę samą historię, którą czeski pisarz bezlitośnie odtwarza na naszych oczach krok po kroku: od nieuczciwego handlu z dzikimi „plemionami”, poprzez nieludzkie warunki na statkach przewożących niewolników, niewolniczą pracę „gorszej” rasy, szokujące eksperymenty medyczne, aż do wykorzystywania czwartej władzy do wpływania na opinię publiczną i przedłożenia zysku nad instynkt samozachowawczy.

„Przyszło mi nagle na myśl, że każde posunięcie na szachownicy to stara historia i już gdzieś kiedyś ktoś je wykonał. Że i nasze dzieje już kiedyś się rozgrywały, że dziś przesuwamy figurki tymi samymi, dawnymi ruchami, zmierzając do tych samych porażek. Bardzo być może, że taki cichy i przyzwoity Bellamy łowił kiedyś Murzynów na Wybrzeżu Kości Słoniowej i przewoził ich na Haiti lub do Luizjany, że patrzył spokojnie, jak marli pod pokładem. Ale Bellamy nie miał przecież złych intencji. Bo Bellamy nigdy nie ma złych intencji. Dlatego jest niereformowalny”.

Obecnie, gdy po raz kolejny w Europie toczy się wojna, nie da się „Inwazji jaszczurów” Čapka czytać bez przerażenia, mimo że jest to przecież powieść komiczna. Choć Płazy Čapka zagrażają bezpieczeństwu i przyszłości całego świata, wciąż nie brakuje rządów, które nie przestają ich finansować i dozbrajać, piłując gałąź, na której przycupnęła zagrożona ludzkość:

„Nawoływałem: Nie dawajcie Płazom broni i materiałów wybuchowych, przerwijcie te ohydne interesy z Płazami!, i tak dalej. Wiesz, co z tego wyszło… Wszyscy wysuwali tysiące na pozór słusznych gospodarczych i politycznych argumentów, dlaczego tego zrobić nie można. Nie jestem politykiem ani ekonomistą – no cóż, nie mogłem ich przekonać. Trudno, świat prawdopodobnie zginie, zapadnie się w morskie fale. Ale przynajmniej stanie się to z powszechnie uznanych przyczyn natury politycznej i gospodarczej!”

„Inwazja jaszczurów” Karela Čapka rozpoczyna nową, fenomenalną serię „Świeżym Okiem”, w której uznane na całym świecie Wydawnictwo Dwie Siostry prezentuje bogato zilustrowane wydania klasyki literatury pięknej. Genialne ilustracje enerdowskiego artysty Hansa Tichy czynią to dopieszczone pod każdym względem wydanie czytelniczym i edytorskim rarytasem. „Inwazję jaszczurów” możemy teraz studiować nie tylko ku przestrodze, ale też dla przyjemności rozkoszowania się wyjątkowym egzemplarzem. W obu przypadkach polecam.