Wiedza potoczna i mądrości ludowe kontra fakty stwierdzone w badaniach naukowych. Książka zabawna i naprawdę ciekawa – bo o nas, a przecież to my jesteśmy najlepszym tematem rozmów. 😉

Wiedza potoczna pełna jest irytujących sprzeczności. Skoro „głupim szczęście sprzyja”, to dlaczego „mądrzy są szczęśliwi”? Czy „szczęście zapisane jest w gwiazdach”, czy jednak zależy od nas samych? Zdroworozsądkowe prawdy o człowieku, zawarte w przysłowiach i powiedzeniach, niby pomagają nam porządkować świat, lecz często zamiast wyjaśnień rzeczywistych dostarczają jedynie pozornych. Profesor Bogdan Wojciszke weryfikuje tezy w nich zawarte, korzystając z odkryć psychologii, a więc nauki (czyli wiarygodnego źródła).

„Zadziwiające, że ludzie znacznie wcześniej interesowali się odległymi gwiazdami niż tym, co się dzieje w ich głowach. Mimo to trochę już się dowiedzieliśmy, choć czasami nie tego, czego byśmy chcieli”.

I tak, choć nasz apetyt rośnie w miarę jedzenia, więcej pieniędzy nie sprawi, że będziemy szczęśliwsi, ponieważ wraz ze wzrostem dobrobytu rosną też nasze oczekiwania (więcej mam, ale teraz więcej oczekuję). Nieustannie porównujemy się z innymi, co nie zawsze wychodzi nam na dobre (zwłaszcza Polakom, którzy z masochistyczną skłonnością porównują się z przedstawicielami narodów najbogatszych). Z drugiej strony pocieszamy się, że może i jesteśmy biedni, ale za to szczęśliwi (niczym rodzina Cratchitów z „Opowieści wigilijnej” Dickensa). Biedę utożsamiamy z uczciwością, a bogactwo z korupcją. Takie myślenie przywraca naszą wiarę w sprawiedliwość świata: bogacz ma swoje bogactwa, my mamy czyste sumienie, czyli każdy coś od losu dostał. Pocieszamy się przy tym, że od cudzego pałacu lepszy domek ciasny, ale własny. Wiadomo: wszystko, co nasze, jest lepsze od cudzego (mój pies jest lepszy od psa sąsiada, moje dziecko ładniejsze i mądrzejsze, itd.). Błądzimy, oczywiście, ale czyż błądzić nie jest rzeczą ludzką?

Doświadczani przez los, miotani życiowymi sztormami, chcielibyśmy nadać naszemu cierpieniu sens. Powtarzamy więc, że ono nas uszlachetnia. Niestety, istnieje niewiele dowodów na to, że cierpienie uszlachetnia, ale są dowody, że czasem może przynieść nam wymierne korzyści – pod warunkiem, że umiemy pogodzić się z nieszczęściem, nie rozdrapujemy ran. Przyparci do muru odkrywamy nowe sposoby radzenia sobie z sytuacjami trudnymi. Trudne sytuacje są też okazją do tego, aby się przekonać, na kogo tak naprawdę możemy liczyć („prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”). Nieszczęścia mogą również zmienić nasz światopogląd, wartości i sposób doświadczania życia:

„Przestajemy gonić do przodu niczym osioł, któremu na kiju przed nosem zawieszono marchewkę. Zdajemy sobie sprawę, że nawet zwyciężający w wyścigu szczur pozostaje szczurem. Zaczynamy doceniać małe radości codzienne, czas spędzany tu i teraz z przyjaciółmi, zauważamy łagodność konturów świata o zmierzchu. Nabieramy pokory i dystansu do spraw mało ważnych, przestajemy się pienić z powodu drobiazgów”.

W „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” znajdziemy odpowiedzi na wiele pytań, które zapewne nie spędzają nam snu z powiek, ale znajomość niektórych faktów naprawdę może ułatwić życie (choć nie na wszystko mamy wpływ). Dlaczego lepiej pójść do sklepu, w którym będziemy wybierać między kilkoma, a nie kilkudziesięcioma możliwościami? Czy samo powtarzanie kłamstwa prowadzi do tego, że ludzie w nie uwierzą? Jak wpływają na nas cudze zalety i sukcesy? Jakie są konsekwencje psychiczne zemsty? Dlaczego podlizywanie się nauczycielowi odnosi odwrotny skutek od zamierzonego? Dlaczego „burza mózgów” nie działa, a praca w samotności przynosi lepsze efekty niż praca w grupie? Jak skutecznie poradzić sobie z gniewem? Czy lepiej dążyć do maksymalizacji zysku/przyjemności, czy też poprzestać na tym, co zadowalające (godzinami szukać najlepszej komedii romantycznej czy zdecydować się na sprawdzony film z Meg Ryan)? Dlaczego „psychiatrzy widzą więcej paranoików, policjanci – więcej złodziei, poloniści zaś – więcej błędów językowych tam, gdzie my widzimy zwyczajnych polityków”? W jaki sposób możemy pozyskać cudzą sympatię? Dlaczego Polacy tyle narzekają? Czemu język i idea poprawności politycznej budzą w Polsce powszechną irytację? (Odpowiedź: „ponieważ kochamy wolność i chcemy mówić swobodnie, czyli w sposób obraźliwy dla innych”). Jakie znaczenie ma pierwsze wrażenie? Dlaczego dobry nastrój może mieć złe skutki?

„Dobry nastrój informuje o tym, że otoczenie nie sprawia problemów i nie wymaga podejmowania żadnych szczególnych działań. Zły nastrój – odwrotnie – informuje, że otoczenie stwarza problemy, i wskazuje na konieczność podejmowania jakichś działań zaradczych. Innymi słowy, dobry nastrój nas usypia, a zły mobilizuje nasze zasoby umysłowe. W konsekwencji nastrój jest czynnikiem decydującym o tym, czy przetwarzanie informacji ma charakter pobieżny i bezwysiłkowy, czy też głęboki, dokładny i przemyślany. Wiele badań dowodzi, że ludzie w dobrym nastroju przetwarzają informacje bardziej pobieżnie – na przykład łatwiej popadają w stereotypy i uprzedzenia, myśląc o nowo napotkanej osobie jak o coś tam mówiącej Niemce lub blondynce, w złym nastroju zaś myślą o niej jak o konkretnej Hildegardzie, która nadspodziewanie dobrą angielszczyzną wygłasza trafne opinie na temat stosunków między Katalończykami a Kastylijczykami”.

Niezmiennie pozostaję pod wrażeniem języka psychologii: heurystyka dostępności, model ważonego uśredniania czy reguła sprężyny wprawiają mnie w zachwyt. Pewnie jako studentka psychologii zachwycona byłabym mniej – zwłaszcza przed egzaminem. „Mądry lepiej sobie zdaje sprawę z własnej niewiedzy, głupi jest za głupi, aby się w tym zorientować” – to profesor Bogdan Wojciszke. „Pewność częściej wywodzi się z ignorancji niż wiedzy” – to Karol Darwin. „Cały problem ze światem polega na tym, że pełen jest głupców i fanatyków zawsze tak pewnych siebie, podczas gdy ludzi mądrzejszych trafi tyle wątpliwości” – to Bertrand Russell. Głupiec myśli, że jest mądry, mądry wie, że nic nie wie:

„Pewien student przyszedł do mnie po egzaminie z pretensjami, że test był wadliwie skonstruowany, ponieważ on uzyskał w nim jedynie 5 punktów. Test zawierał czterdzieści pytań, każde miało cztery możliwości odpowiedzi, gdyby więc ów student zamknął oczy i odpowiadał na chybił trafił, uzyskałby 10 punktów z mocy przypadku. Niestety, nie znał rozmiarów swej ignorancji, toteż odpowiadając na pytania testowe, myślał, przez co obniżył swój wynik o połowę”.

Lektura „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” to czysta przyjemność. Książka napisana jest wspaniałym językiem, z wdziękiem i humorem, czasami lekko uszczypliwym, przejawiającym się na przykład w celnych charakterystykach („Rudyard Kipling, piewca, a niektórzy wciąż mają nadzieję, że prześmiewca, kolonializmu”), kapitalnych puentach czy dowcipnych przykładach:

„Antropolodzy przekonują, że kultury honoru są przeciwieństwem kultur prawa. Tam gdzie prawo nie sięga, jak na Dzikim Zachodzie czy na Dzikich Polach Rzeczpospolitej, honor jest niezbędny, aby przeżyć. Trzeba mieć reputację kogoś, kogo lepiej nie zaczepiać, kto w obronie swej godności, rodziny i własności gotów jest położyć na szali własne życie. Podobnie jest w społecznościach pasterskich – góral może stracić kierdel (czyli dorobek życia) w ciągu kwadransa, więc potrzebne są mu honor i stosowna reputacja. Kaszubowi nikt nie wygrzebie posadzonych ziemniaków, dlatego też mniej potrzebuje honoru”.

Dawno tak się nie ubawiłam podczas lektury książki popularnonaukowej. Polecam z prawdziwą przyjemnością.