„Ciemność” Jozefa Kariki, choć nie tak spektakularna jak „Szczelina”, przytłacza klaustrofobicznym klimatem i ciągłym poczuciem zagrożenia – podczas lektury nerwy napinają się jak postronki.

„Próby ratunku są niebezpieczne, nadzieja cię zabije. Byłem sam w górach, trząsłem się z zimna i trzymałem w ręce telefon, który mógłby mnie połączyć z całym światem, ale pozostawał głuchy, bo oślepłem”.

Główny bohater książki ma niewiarygodnego pecha. Po kolejnej kłótni z żoną postanawia wyjechać do położonej na odludziu chatki w górach, by tam – w spokoju i ciszy – odzyskać równowagę psychiczną. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. W stareńkiej chacie nie ma zapasów, ledwie trochę drewna, by rozgrzać ją w pierwsze dni. Do najbliższych zabudowań wiedzie długa droga, upstrzona tysiącem przeszkód: setkami drzew, zaspami śnieżnymi, śliskimi zboczami, przepaściami i skałami. Problem w tym, że nasz bohater tuż po przyjeździe w góry zakropił sobie wysuszone oczy kropelkami, które dostał od żony farmaceutki – i oślepł. W ułamku sekundy jego sytuacja ulega diametralnej zmianie: górska chatka staje się pułapką bez wyjścia, a wszechobecna ciemność przyprawia o utratę zmysłów – zarówno bohatera, jak i czytelnika.

„Targały mną przerażenie i szok.

Co mi się stało? Co mi się stało, na Boga?!

Słyszałem własny płacz, ale dobiegał z bardzo daleka, z innego świata, do którego straciłem dostęp. Świat żywych usunął mnie w jednej krótkiej chwili, wypchnął gdzieś w ciemność”.

Jozef Karika to pisarz, który nade wszystko lubi zaskakiwać. Nie wystarcza mu, że podskakujemy z bohaterem na każdy rozlegający się dźwięk (a niektóre naprawdę jeżą włos na głowie). Podczas gdy kibicujemy oślepionemu mężczyźnie, próbującemu znaleźć wyjście z niemal beznadziejnej sytuacji, Karika zastawia na nas pułapkę nad pułapkami, powoli zmierzając do wbijającego w fotel suspensu. I wtedy odkrywamy, że po raz kolejny słowacki mistrz grozy nas wykiwał – i to w jakim stylu!

„Ciemność” Jozefa Kariki dowodzi, że rzeczywistość bywa straszniejsza od całych hord potworów, a tego, co może zgotować nam własny umysł, nie przeżyjemy nawet w najgorszym z nawiedzonych domów. Albowiem, panie i panowie, piekło jest w nas.

„Czego nie chcesz widzieć? Dlaczego oślepłeś?”