Doskonały dreszczowiec kryminalny. W finale emocje sięgają zenitu.

„Ksiądz nie przerywał.

Na jego młodej i nieskalanej trudami życia twarzy wystąpiły krople potu, skronie nabrzmiały pulsującymi żyłami, a głos, mimo że ledwo słyszalny, niósł się po izbie ponurym echem niczym zaklinania egzorcysty.

Za oknem trzaskały błyskawice, a drzewa uginały się pod naporem wichury. Deszcz tłukł o szyby niemiłosiernie, a na ścianach starego, rozpadającego się domu na końcu wsi w blasku świec pełzały pokraczne cienie”.

Głównym bohaterem „Piętna” jest Igor Brudny, ponury gbur otoczony emocjonalnym murem. Po traumatycznym dzieciństwie spędzonym w sierocińcu, prowadzonym przez siostry zakonne, postanowił zacząć nowe życie: zmienił imię, nazwisko i został komisarzem stołecznej policji. Brudny do swej zagmatwanej przeszłości nigdy nie wraca, nie przykłada specjalnej wagi do wyglądu, lubi proste środki i czytelne metody oraz towarzystwo ulubionych jamesona i Brudnego Harry`ego, na cześć którego wybrał takie właśnie nazwisko. Niespodziewany telefon o drugiej trzydzieści nad ranem wywraca jego proste i nieskomplikowane życie do góry nogami: komisarz musi powrócić w rodzinne strony i stanąć twarzą w twarz z własną przeszłością – dosłownie i w przenośni. W Zielonej Górze mężczyzna bliźniaczo podobny do Brudnego jest poszukiwany w sprawie wyjątkowo brutalnego morderstwa.

Śledztwo w Zielonej Górze prowadzi inspektor Romuald Czarnecki, „człowiek o sznycie dystyngowanego wiktoriańskiego komisarza z powieści Agathy Christie”. To kolejna świetnie wykreowana postać, w moim przekonaniu ciekawsza nawet od głównego bohatera. Inspektor Czarnecki nie ma łatwego zadania: z jednej strony usiłuje ochronić Brudnego przed krwiożerczymi mediami i niektórymi członkami swojej ekipy, z drugiej nie jest przekonany o winie Filipa Trochana, znanego i lubianego lekarza, rzekomego mordercy, którego poszukuje policja. Pracy nie ułatwia mu też Brudny, który nie chce mówić o swojej przeszłości, a to właśnie ona jest kluczem do rozwiązania skomplikowanej zagadki.

„Piętno” Przemysława Piotrowskiego to wciągający po uszy kryminalny dreszczowiec z dobrze poprowadzoną akcją i ciekawymi, pełnokrwistymi bohaterami. Dzięki umiejętnie stopniowanemu napięciu autor trzyma nas w garści aż do zaskakującego, emocjonującego finału. Powieść opiera się na pomyśle tyleż oryginalnym, co szokującym, a dla wielu także bardzo niewygodnym, dotyka bowiem, między innymi, problemu pedofilii (stręczenie wychowanków sierocińca odwiedzającym placówkę duchownym) oraz systemowego chronienia zboczeńców przed karą („dzięki protekcji i kumoterstwu instytucji, której jednym z głównych haseł była pomoc tymże dzieciom, dożył sędziwego wieku, nie ponosząc kary za popełnione grzechy”). Mocna, bezkompromisowa, poruszająca i do tego świetnie napisana książka. Odłożyłam ją w pełni usatysfakcjonowana.