„Dziecko bez charakteru jest jak niebo bez gwiazd”.

Gdy tata, wybitny „chirurg od oczu”, zdobywa pracę marzeń, Violet i jej mama muszą pogodzić się z przeprowadzką do idyllicznego starego miasteczka otoczonego murami, które słynie z tego, że jest pierwsze w rankingu najzdrowszych miejscowości na świecie. Co złego może się wydarzyć w miejscu tak wspaniałym jak to? Violet od samego początku ma złe przeczucia. Nowych mieszkańców witają osobiście bliźniacy Archerowie, do których należy niemal wszystko w mieście. To właśnie dla nich pracować ma tata dziewczynki. Zanim rodzina zdąży cokolwiek zrobić, zostaje zmuszona do wypicia herbaty Archerów, a następnego dnia rano wszyscy tracą wzrok. Bracia Archerowie zabierają ich do swojego Emporium Spektakularnych Okularów, gdzie mama, tata i Violet dostają różowe okulary w złotych oprawkach, których nie wolno im zdejmować. Po założeniu tych okularów wszystko wygląda niesamowicie: nawet rodzice zyskują na atrakcyjności. Mama natychmiast ulega czarowi Perfect, stając się perfekcyjną panią domu, z kolei pracujący dla Archerów tata zaczyna żałować decyzji o przeprowadzce – i wtedy znika. Violet z pomocą niewidzialnego Boya próbuje odkryć tajemnicę Perfect i uratować ojca, a tymczasem całe miasteczko włącznie z jej własną rodzicielką sprzysięga się, by uczynić z niej perfekcyjne dziecko.

„W tym mieście działy się dziwne rzeczy. Po pierwsze każdy nosił okulary. W takich samych złotych , prostokątnych oprawkach i z różowymi szkłami. Ulice były idealnie czyste i zadbane. Nie było na nich nawet śladu śmieci, ani jednego papierka po cukierku. Na czarnych ławkach rozstawionych równomiernie wzdłuż chodnika próżno było szukać przyklejonych gum do żucia. Na ścianach nie było ani kawałeczka graffiti”.

Równie perfekcyjna jest szkoła, do której trafia Violet. Dziewczynka od samego początku ma w niej problemy: jako leworęczna okazuje się niedoskonała, a gdy bez pytania schyla się po ołówek, o „zajściu” zostają poinformowani rodzice, po czym matka zmusza ją do łykania tabletek przeciwko SNDiND (Syndrom Nadpobudliwego, Dysfunkcyjnego i Nieposłusznego Dziecka). W Perfect wszystkie dzieci zachowują się perfekcyjnie: są uśmiechnięte i wykonują każde polecenie dorosłych, nie skaczą, nie śmieją się, przypominają małe automaty.

„Podążyła za grupą uczniów idących gęsiego na boisko. Szary, kamienny mur wyznaczał krańce boiska, a do niego na całej długości przytwierdzona była drewniana ławka. Każdy z uczniów podszedł grzecznie do ławki, zajął miejsce, otworzył pudełko z lunchem i zaczął jeść. Świeciło słońce, ale wszystko było szare. Na podwórzu zupełnie nic się nie działo. Nie było słychać żadnych pisków, krzyków ani śmiechu, czyli wszystkiego, co było normalne w dawnej szkole Violet. Nikt nie biegał, nie grał w piłkę nożną, berka ani nic innego”.

Przyznam, że okładka książki nie przygotowała mnie na tak zaskakującą, niepokojącą treść. „Miasteczko Perfect” Heleny Duggan momentami bywa wręcz straszne, a klimat powieści przywodzi na myśl „Żony ze Stepford” Iry Levina. Na niemal czterystu stronach dzieją się rzeczy, od których jeży się włos na głowie. Nie jest to lektura dla młodszych czytelników, starsze dzieci będą jednak zachwycone zarówno nieprzewidywalną, sensacyjną fabułą, jak i przesłaniem książki, która jest pochwałą niedoskonałości, wolności i nieskrępowanej wyobraźni oraz podkreśla prawo do bycia sobą w każdej sytuacji.

„Ludzi dużo łatwiej jest kontrolować, kiedy są pozbawieni wyobraźni. Nie zadają pytań i wierzą we wszystko, co im się mówi. Prawda jest taka, że człowiek nie do końca jest człowiekiem, gdy nie ma wyobraźni”.