Joseph Delaney nie zawodzi. „Pomyłka stracharza” to kolejna piekielnie wciągająca i niezwykle nastrojowa opowieść z Hrabstwa.

Mnóstwo wody, jeziora, kanały, bagna, mgły, gęste lasy, porozciągane między chałupami sieci i odór ryb – oto sceneria kolejnych niebezpiecznych przygód Toma Warda, siódmego syna siódmego syna. Delaney jeszcze raz udowodnił, że w jego Hrabstwie nigdy nie będziemy się nudzić.

Nad głową Toma zebrały się czarne chmury. Od chwili przybycia Złego Hrabstwo staje się coraz bardziej niebezpieczne, zwłaszcza dla tych, którzy walczyli z Mrokiem. Dodatkowo cały kraj ogarnęła wojna, a na drogach grasują werbownicy. Sam Diabeł krąży po świecie, a jego wysłannicy poszukują młodego ucznia stracharza. Zaniepokojony John Gregory postanawia wysłać Toma na północ, do swojego byłego ucznia Billa Arkwrighta, by nauczył się sztuki walki i samoobrony.

Tym razem chłopak zamieszka w otoczonym kanałami starym młynie, za towarzystwo mając nadpobudliwego, zmagającego się z „demonem butelki” Billa, dwa przerażające wilczarze oraz dwie równie przerażające trumny. Łatwo nie będzie. Porywczy Bill Arkwright nie ma ani cierpliwości, ani miękkiego serca Gregory`ego. Naukę pływania rozpoczyna od wrzucenia Toma do kanału. Często unosi się gniewem, jest przykry i opryskliwy. Posiada jednak umiejętności, które mogą uratować chłopcu życie. Uchodzi także za specjalistę od wiedźm wodnych i innych stworów żyjących w błocie i szlamie.

W piątym tomie poznajemy kolejne niesamowite stwory Mroku. Północną część Hrabstwa zamieszkują bardzo niebezpieczne wiedźmy wodne. W odróżnieniu od innych czarownic mogą nie tylko przeprawiać się przez wodę, ale też całymi godzinami ukrywać się pod powierzchnią bez oddychania. Są niezwykle silne i szybkie, potrafią też paraliżować ofiarę wzrokiem. Najpotężniejsza z nich jest Morwena, córka Złego i – oczywiście – to właśnie z nią będzie się musiał zmierzyć uczeń stracharza. Nie uniknie również spotkania, dosłownie oko w oko, z paskudnym skeltem. To jedna z wielu mrożących krew w żyłach scen, zafundowanych nam przez autora w piątej części „Kronik”:

„Nagle skelt śmignął ku mnie, osiem nóg poruszyło się błyskawicznie i wskoczył wprost na mój tułów, wywracając mnie na ziemię. Upadek pozbawił mnie tchu, teraz czułem na sobie ciężar potwora: jego odnóża przyciskały moje ręce i nogi tak, że nie mogłem się ruszyć. Patrzyłem wprost w paskudny, bezzębny pysk, który otworzył się zaledwie kilka cali od mej twarzy. Stwór omiótł mnie chmurą smrodu, gęstego mułu i gnijących liści z zastałych leśnych stawów. Przez otwarty pysk zaczęła wysuwać się długa rura z przejrzystej białej kości. Przypomniałem sobie słowa Arkwrighta o tym, że skelt nie ma języka; zamiast niego używa kościanej rury, by przebić skórę ofiary i wyssać jej krew”.

Nieźle, prawda?

„Pomyłka stracharza” wciąga równie mocno jak wiedźma wodna w bagno. Jeśli lubicie takie klimaty, koniecznie sięgnijcie po tę serię. Strachliwym odradzam.