Oto szkolna lektura, którą uczniowie czytają z przyjemnością. Jak to możliwe?

Z lekturami w szkole podstawowej jest tak, że im dalej, tym gorzej. Jak wynika z najnowszych badań, dzieci tracą zainteresowanie czytaniem między dziesiątym a dwunastym rokiem życia. Jeśli przyjrzymy się kanonowi lektur szkolnych, odkryjemy, że mniej więcej w tym okresie pojawiają się pierwsze książki „nie do przebrnięcia”: napisane archaicznym językiem (często dla dorosłych!), poruszające problemy zupełnie obce współczesnej młodzieży, uniemożliwiające identyfikację z bohaterami, która dla czytelników w tym wieku jest ogromnie ważna. W żaden sposób nie neguję wartości tych książek. Chcę jednak zauważyć, że zanim zostaniemy kierowcami, najpierw uczymy się jeździć. Nikt nie oczekuje od początkującego kierowcy, że wygra profesjonalny wyścig. Czytanie również jest umiejętnością nabytą i – podobnie jak prowadzenie samochodu – wymaga praktyki. Zderzenie początkującego czytelnika z arcydziełami polskiej literatury, często nawet nieprzeznaczonymi dla jego kategorii wiekowej, jest jak wpuszczenie niedoświadczonego kursanta na autostradę.

Nie jest prawdą, że polska młodzież nie chce czytać. Prawdą jest natomiast, że polska młodzież nie chce czytać tego, na co jeszcze nie jest gotowa (i czego, bądźmy szczerzy, nie chciałby czytać także niejeden dorosły – nawet za dopłatą). Pojawienie się w kanonie lektur szkolnych współczesnej książki młodzieżowej natychmiast obaliło mit o nieczytających uczniach. Informację o tym, że będziemy omawiać pierwszą część uwielbianej przez młodzież serii Rafała Kosika, moi uczniowie przyjęli z takimi minami, jakbym oznajmiła, że do szkoły zawitało UFO. W przeczytaniu lektury nie przeszkodził im nawet kompletny brak książek w bibliotekach: kupili je sobie sami. Nie minął tydzień, a musiałam zakupić drugi tom serii na potrzeby Koła Czytelniczego (kolejka do czytania jak w czasach PRL za papierem toaletowym). Jak więc nie czytają, skoro czytają? Jaka tajemnicza grawitacja tu zadziałała?

Zacznijmy od tego, że „Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi” Rafała Kosika to książka opowiadająca o młodzieży i przeznaczona dla młodzieży. Ukazuje ona problemy współczesnych nastolatków, rozpoczynających naukę w gimnazjum. Nie ma tu nachalnego dydaktycznego smrodku, nie ma też fałszu, na który dzieci są bardzo wyczulone. Dorośli w książce piją, romansują, bywają niekompetentni i nieodpowiedzialni – tak samo jak w życiu. Nauczyciele są przemęczeni, wypaleni albo po prostu brakuje im wiedzy i chęci: pośród metod nauczania wciąż króluje nieśmiertelne zakuwanie olbrzymich partii materiału na pamięć (słynne „3Z”: zakuć – zdać – zapomnieć). Szkoła nie uczy krytycznego myślenia, nie inspiruje, jest przestarzała i niedofinansowana, przez co nauka w niej staje się torturą, a jeśli nawet jacyś uczniowie robią postępy w niektórych dziedzinach, to tylko dzięki rozwijaniu swych zainteresowań prywatnie, w domu, co – najczęściej – umożliwiają im rodzice, a nie państwowy system edukacji (tata Neta jest informatykiem, tata Felixa – wynalazcą, synowie kontynuują ich pasje). W szkole – z uwagi na niskie pensje – brakuje specjalistów: Net musi udawać głupszego od swojego nauczyciela informatyki (a ponieważ prawdziwy, wykwalifikowany informatyk zarabia na starcie trzykrotnie więcej niż nauczyciel po trzydziestu latach pracy, problem Neta dotyczy obecnie większości polskich uczniów). Lwia część tak zwanej „pomocy” udzielanej uczniom dobrze funkcjonuje jedynie na papierze: każdy problem zbywa się tu symbolicznym przepisaniem aspiryny. Czyż nie tak właśnie wygląda nasza polska rzeczywistość? Rafał Kosik trafił do uczniów tym, że opisał doświadczenia dobrze im znane i przedstawił je tak, jak wyglądają naprawdę – bez różowego filtru.

Bardzo porusza uczniów historia Niki – podziwiają jej zaradność i samodzielność, która przemawia do nich bardziej niż odwaga Stasia, przedzierającego się przez pustynię i puszczę. Bohater (stuletniej już) powieści jest niewiarygodny: „To jakiś ideał” – skrzywił się mój syn podczas lektury. Stasiowi Tarkowskiemu żadne dziecko dorównać nie może – ideały nie istnieją. Trudno się z nim identyfikować, jeszcze trudniej stawiać go za wzór. Problemy Stasia nie są problemami współczesnych nastolatków, problemy Niki – i owszem. Umiejętności strzeleckie Tarkowskiego mogły robić wrażenie sto lat temu, dzisiejszy świat wymaga zupełnie innych kompetencji. Młodzi ludzie obawiają się o to, czy znajdą pracę, dzięki której będą mogli opłacić rachunki. Doświadczenia Niki są podobne, a więc znacznie im bliższe. To ona jest dla nich prawdziwą bohaterką.

Aktualna tematyka i bohaterowie, z którymi można się identyfikować, to z pewnością zalety książek Rafała Kosika. Myślę jednak, że o sukcesie całej serii przesądziła obecność elementów fantastycznych i fantastycznonaukowych. Te drugie odzwierciedlają współczesne problemy i obawy, związane z postępem naukowym i technicznym („dobra” i „zła” sztuczna inteligencja), ale także zachwycają otwierającymi się przed ludzkością możliwościami („cybermucha” zagościła niemal w każdym uczniowskim lapbooku). Pierwsze z kolei zaspokajają odwieczną ludzką potrzebę niezwykłości i tajemniczości, wprowadzają do powieści motywy baśniowe, zawsze atrakcyjne dla młodego czytelnika. W książce pojawia się również wątek kryminalny, związany z działalnością tytułowego Gangu Niewidzialnych Ludzi. Nic dziwnego, że kolejne powieści o przygodach Feliksa Polona, Neta Bieleckiego i Niki Mickiewicz sprzedają się jak świeże bułeczki – bardziej zdziwiła nas ich obecność na liście lektur. I choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, pierwsza może być zwiastunem pozytywnych zmian.