Komiks określony przez Neila Gaimana jako „cukierkowy i śmiertelnie groźny”. Sięgacie na własną odpowiedzialność.

Zadziorna dziewczynka o morderczym spojrzeniu, w typowo dziewczyńskiej wściekle różowiastej kiecce z falbankami i z olbrzymim, ociekającym krwią toporem, którego nie powstydziłby się wiedźmin – oto bohaterka „Nienawidzę Baśniowa” Younga, kolejnej oryginalnej propozycji od Non Stop Comics. Wstrząs i oczopląs gwarantowane.

„Rzygozielone” loki na głowie bohaterki wyglądają, jakby dumna ze swej księżniczki mamusia właśnie zdjęła z nich papiloty. Wdzięcznie podwinięta nóżka małej damy sugeruje dobre maniery, a olbrzymia żółta kokarda podkreśla młody wiek. Do tego cukierkowatego wizerunku nie pasują ukryta za plecami bomba i słusznych rozmiarów topór, które burzą stereotyp słodkiej dziewczynki. Również przebiegła, chytra mina nie wskazuje na uległy charakter i poczciwe zamiary. Bohaterka „Nienawidzę Baśniowa” to mała królewna skrzyżowana z seryjnym mordercą. Biada temu, kogo zwiedzie jej dziecinny look.

Kiedyś Gertrude nie różniła się niczym od przeciętnej dziewczynki. Była odchowaną na kulturze masowej idealną klientką kapitalistycznych koncernów i ogłupiających reklam. Pląsała po różowym dywanie swego różowego pokoju, marząc o niezwykłej krainie pełnej magii, kucyków i tych wszystkich bajkowych dupereli, którymi wypełnione są kiczowate kanały telewizyjne adresowane do dzieci. Aż pewnego razu marzenie się spełniło…

I tak – ekspresową trasą przez dywan – Gertrude trafiła do Baśniowa. Wbrew temu, czego można by się spodziewać, lądowanie nie było delikatne i mocno dziewczynkę sponiewierało. To właściwie wystarczyło, by Gert zapragnęła natychmiast powrócić do domu – do tego jednak potrzebny był klucz. Królowa Baśniowa, Chmuria, optymistycznie założyła, że znalezienie go zajmie dziewczynce jakieś dwadzieścia cztery godziny.

Dwadzieścia siedem lat później…

Gertrude wciąż szuka przeklętego klucza. Zewnętrznie wygląda tak samo, ale wewnątrz… Zapomnijcie o bujającej w obłokach królewnie z różowego pokoju. Gertrude jest teraz dorosłą kobietą uwięzioną w ciele dziewczynki – zgorzkniałą, cyniczną, wulgarną, pałającą żądzą zemsty i przekarmioną cukrem. Dawno już wyrosła z kucyków i z miłości do różu. Teraz liczą się szama, rozwałka i hazard (w Las Muchomoras, gdzie gołe larwy są dostępne całą dobę). I, oczywiście, klucz. Ktoś tu najwyraźniej nabił ją w butelkę, ale spokojna głowa, zapłacą za to wszyscy: „Wszystkich was totalnie wszamam na żywca!

Latające świnie, jabbowaty pan Szleja, zombiaki, czarownice, centkauorożce, olbrzymy, strzały z żaby, konkurs zagadek tak idiotycznych, że Bilbo narobiłby w gacie – nic nie jest w stanie zatrzymać Gertrude, która sunie przez Baśniowo niczym kombajn przez żyto, zostawiając za sobą ucięte głowy, wybałuszone gały, szczerbate paszcze i rozplaszczone ciała. W „Nienawidzę Baśniowa” trup ściele się gęsto i nad wyraz malowniczo. Odpowiedzialny za kolory Jean – Francois Beaulieu nie oszczędzał barw. Efekt jest powalający – jakby ktoś cisnął granatem w tęczę. Malownicze rozplaski i eksplozja kolorów doskonale pasują do rysunków Younga: bardzo cartoonowych (te wybałuszone gały i wywalone jęzory), nawiązujących do dziecięcych ilustracji, komicznie przerysowanych.

Fabularnie przewrotny, wizualnie na medal – komiks Skottiego Younga bawi również w warstwie językowej: śmieszą nas wulgaryzmy, które pozbawiona kontaktów z dorosłymi sześciolatka powymyślała na własne potrzeby. I właśnie ze względu na twórcze podejście do języka (brawa dla tłumacza), dla kapitalnych rysunków i zachwycających kolorów warto po ten komiks sięgnąć.