„Atlas osobliwości” to katalog niezwykłych miejsc, ludzi i rzeczy, książkowy gabinet osobliwości, który „ma pobudzić pragnienie wędrowania, ale także zaspokoić potrzebę dziwienia się”. I rzeczywiście: z każdą stroną jest zdziwniej i zdziwniej.

Nie brakuje w atlasie opisów urzekających miejsc i cudów natury. Szkocka Grota Fingala i Grobla Olbrzyma, Krzywy Las w Gryfinie, śpiewające wydmy i smokowce, łuki skalne, rozległe bagna wokół Nilu Białego, żrąca, rdzawoczerwona woda jeziora Natron, baobab gigant oraz kokos morski, którego nasiona są największe ze wszystkich znanych roślin na świecie (nawet 27 kg), a z wyglądu przypominają… ludzki tyłek. Zadziwiają również żółwie z Aldabry, osiągające wagę 250 kg, kałamarnice kolosalne i olbrzymie oraz niebezpieczne stworzenia i rośliny Australii. Zaskakuje informacja o na pozór zwyczajnym lesie osikowych topoli, który tak naprawdę jest jednym wielkim organizmem, połączonym systemem korzeniowym. Ta kolonia klonów waży ponad 6000 ton i jest najcięższą żywą istotą na świecie. Zalicza się ją także do najstarszych istniejących na ziemi – wiek jej systemu korzeniowego szacuje się na 80 tysięcy lat.

Natura potrafi zadziwić, jednak tym, co najczęściej podczas lektury wprawiało mnie w osłupienie, były pomysły przedstawicieli ludzkiego gatunku. Nawet nie chcę się zastanawiać, co Mały Książę pomyślałby o dorosłych, gdyby w jego ręce wpadł egzemplarz „Atlasu osobliwości”.

Weźmy dla przykładu takie nekrospodnie. Nie wiem, co jest obrzydliwsze: opis sposobu ich pozyskiwania czy zastosowanie. Równie odrażające są liczne muzea, kolekcjonujące upiorne preparaty, przy czym wiedeńskie Muzeum Grabarzy przypomina przy nich plac zabaw dla dzieci. W paryskim Muzeum Fragonarda pozbawiony skóry nieboszczyk o mięśniach pokrytych utrwalaczem siedzi na podobnie spreparowanym koniu. Jest częścią kolekcji stworzeń obdartych ze skóry. Również w Paryżu znajduje się upiorna, nieruchoma menażeria wypchanych przedstawicieli królestwa zwierząt z całego świata. Przy okazji autorzy „Atlasu…” piszą o wystawianych na pokaz ludziach, co dla kolonistów stanowiło sposób prezentowania „egzotycznych” krain. Z kolei w niemieckim Muzeum Rzeźnictwa zaobserwować można, jak zmieniały się na przestrzeni wieków metody uboju zwierząt. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek chciałby to oglądać, a sama koncepcja takiego muzeum wydaje mi się co najmniej dziwna. Podobnie jak funkcjonującego w dawnej rzeźni (sic!) muzeum z 25 salami poświęconymi świniom (Stuttgart). Przy lekturze naszła mnie refleksja, czy nie istnieje aby związek między charakterem narodu a osobliwościami, w jakich gustuje? Pokaż mi swoje dziwactwa, a powiem ci, kim jesteś. Idąc dalej tym tropem, zastanawiałam się, co można by powiedzieć o nas, Polakach, na podstawie zamieszczonych w „Atlasie…” skromnych informacji (dwie strony z kawałkiem). Na mapie osobliwości nasz kraj reprezentują: zbudowany w 2007 roku Dom do Góry Nogami, kopalnia soli w Wieliczce, Krzywy Las pod Gryfinem, Fotoplastykon Warszawski oraz malowane w kwiaty domy w Zalipiu, małej wsi na wschód od Krakowa.

Rumuni pochwalić się mogą swoim słynnym Wesołym Cmentarzem, a Litwa – imponującą Górą Krzyży (około 100 tysięcy krzyży zgromadzonych na wzgórzu, przy czym jeden z ostatnich zbudowany został z klocków Lego). Czesi mają zachwycającą bibliotekę w klasztorze na Strahowie i niewiarygodne Muzeum Miniatur, w którym podziwiać można (za pomocą lupy) wizerunki zwierząt naszkicowane na odnóżu komara, karawanę wielbłądów w uchu igielnym czy podkutą pchłę z nożyczkami, kluczem i kłódką. Chorwacja podnosi poprzeczkę zagrzebskim Muzeum Zerwanych Związków, Szwajcaria zaprasza do Muzeum Żab, Rosja straszy poligonem atomowym, a Ukraina – Czarnobylem.

W Londynie posłuchać możemy Longplayera, którego wykonanie skończy się dopiero w następnym milenium. Szkocja zaprasza do Ogrodu Kosmicznych Spekulacji, gdzie znajdziemy czarne dziury, krzywe Fibonacciego, fraktale i spirale DNA. Do klasztoru na górze Athos nas, kobiet, nie zapraszają, gdyż mieszkający tam mnisi izolują się od tego, co „rozprasza uwagę”. Na uniwersytecie w Padwie obejrzeć możemy drewniane księgi, a we florenckim muzeum – środkowy palec Galileusza. W Watykanie bulwersuje łaźnia papieża Leona, Rzym otwiera przed nami podwoje Muzeum Dusz Czyśćcowych, zaś Amsterdam – Muzeum Haszyszu, Marihuany i Konopi. W Hiszpanii zobaczycie największe krzesło na świecie i odwiedzicie Muzeum Nocników. Możecie też wziąć udział w dorocznym festiwalu skoków nad niemowlakami. Finlandia szczyci się Międzynarodowym Muzeum Filiżanek do Kawy, a w Islandzkiej Szkole Elfów otrzymacie dyplom „badacza kultury ukrytych ludzi”. Warto też zajrzeć do całorocznego domu świętego Mikołaja w Akureyri. Nazwa Islandzkiego Muzeum Fallologicznego mówi sama za siebie.

W Izraelu niewątpliwie najbardziej czczonym miejscem jest Bazylika Grobu Świętego, ale nie o niej opowiadają nam autorzy „Atlasu…”, lecz o przezabawnej (i dającej do myślenia) historii nietykalnej drabiny, pilnowanej o każdej porze dnia i nocy przez co najmniej jednego duchownego koptyjskiego. W głowie się nie mieści, że przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich kłócą się tak zażarcie o pięć drewnianych szczebli.

W Kazachstanie znajduje się Bajkonur – najbardziej aktywny port kosmiczny świata. Stamtąd wystrzelono w kosmos bezdomną sukę o imieniu Łajka. Któż o niej nie słyszał… . Mało kto jednak wie, że biedna psina zmarła z przegrzania kilka godzin po starcie.

Na koniec, stając w obronie arcypolskich kiszonek – ogóra i kapusty, chciałam zwrócić uwagę na wymienione na stronie 149 „Atlasu…” jajeczne przysmaki na ulicznych stoiskach w Azji. Odradzam czytanie tego fragmentu po obiedzie.

Świat jest ogromny – dziwów na nim nie brakuje, a pomysłowość ludzka wydaje się nie mieć granic. Nie sposób wspomnieć, choćby najkrócej, o wszystkich krajach i kontynentach. „Atlas osobliwości” jest nie tylko zadziwiającym, niekonwencjonalnym przewodnikiem po świecie, ale też stanowi przyczynek do głębszych rozważań nad ludzką naturą.