Jeden z osiemnastu esejów Anne Fadiman poświęcony jest sztuce składania dedykacji. Uświadomił mi on dwie rzeczy.

Po pierwsze, wszystkie swoje dedykacje zamieszczałam na stronie tytułowej, która zgodnie z zasadami etykiety zarezerwowana jest dla autora. Wstyd i hańba. Po drugie, podarowany mi z okazji urodzin egzemplarz „Ósmego życia” Nino Haratischwili będzie po wsze czasy radośnie obwieszczał wszystkim otwierającym tę książkę, że jej posiadaczka przejawiała skłonność do nadpobudliwości („Dla Moniki z małym ADHD”). Wstyd i hańba do kwadratu.

„Ex libris. Wyznania czytelnika” to pozycja skierowana do książkowych maniaków, czyli tych, którzy nałogowo gromadzą książki, kochają je i wyprawiają z nimi rzeczy, o jakich nie pomyślałby przeciętny zjadacz chleba. Jeśli podczas lektury z zachwytem odkrywasz nowe, nieznane słowo, odruchowo poprawiasz literówki oraz wypisujesz na marginesach własne komentarze i uwagi, z pewnością należysz do tej nawiedzonej grupy. Doświadczenia czytelnicze Anne Fadiman nie będą ci obce. Wiele razy pomyślisz sobie: coś takiego! mam dokładnie tak samo!

Wspomnijmy choćby o wcale nieoczywistym związku lektury z lodówką (“Literacki żarłok”). Niejednokrotnie drobiazgowe opisy potraw, spożywanych przez bohaterów, powodowały, że nagle robiłam się głodna. Po lekturze „Kota alchemika” wręcz śniły się mi te przeklęte klopsiki. Anne Fadiman ma dokładnie tak samo:

„Moją najczęstszą reakcją na gastronomiczne odwołania w literaturze jest natychmiastowa chęć najazdu na lodówkę.”

Autorka zwraca też uwagę na metaforyczne podobieństwo czytania i jedzenia, które sprawia, że mówimy na przykład o wgryzaniu się w artykuł lub o ciężkostrawnej prozie. A co robi maluch, gdy dostanie pierwszą książkę w swe lepkie łapki? Ślini, międli, nadgryza, przeżuwa, smakuje. Prawdziwy koneser.

„Patologiczny” czytelnik pożera wszystko: powieści, wiersze, ulotki, katalogi, instrukcje i słowniki. Co skłoniło mnie pewnego lata do przestudiowania od deski do deski „Słownika wyrazów obcych” Kopalińskiego? Egzotyka zawartych w nim słów. Z podobnych powodów rodzina Fadimanów polowała na wieloczłonowce i oryginalne słownictwo, rywalizując między sobą w wynajdowaniu tasiemcowych bądź nieznanych wyrazów („Psoty wieloczłonowców”).

Nieobca jest mi również idea Specjalnej Półki. Moją wypełniają książki poświęcone książkom. Anne Fadiman ustawiła na swojej sześćdziesiąt cztery tomy o tematyce polarnej. Żadna z nas nie przebije jednak Orwella:

„Na Specjalnej Półce George`a Orwella stały oprawione roczniki pism kobiecych z lat sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku, które pisarz lubił przeglądać w wannie.”

Torba książek w charakterze urodzinowego prezentu? Rok w rok. Sonety pisane w czasach durnej młodości? A jakże. Dom, który powoli zamienia się w bibliotekę? Oczywiście. Głośne czytanie dziecku? No ba! Zaginanie rogów i wyrywanie kartek? Nigdy w życiu! Na widok palca, który najpierw wędruje do ust, a potem – obśliniony – przewraca stronę, robi mi się niedobrze. Nie ma chyba bardziej obrzydliwego zwyczaju. Anne Fadiman zaliczyłaby mnie do kochanków dworskich, którzy nigdy (przenigdy!) nie odłożą książki grzbietem do góry, nie postawią na niej kubka kawy i zawsze usuwają swoje zakładki, gdy schadzka dobiegnie końca. Autorka „Ex libris” reprezentuje raczej miłość zmysłową: bazgrze, zagina rogi, wyrywa kartki, używa w charakterze klina, podpórki i generalnie zaczytuje na śmierć.

Zaskakujące, na ile różnych sposobów Anne Fadiman i jej znajomi potrafią wykorzystać książkę:

„Znajoma krytyczka literacka zabrała na włóczęgę Opowiadania i wiersze zebrane Etgara Allana Poe i ilekroć wylądował na nich jakiś interesujący żuk, zatrzaskiwała okładki. Zgromadziła takie opasłe insectarium, iż obawiała się, że Poe może nie przejść przez odprawę celną.”

Książki piszą historię mojego życia. Dlatego dla zbioru esejów „Ex libris. Wyznania czytelnika” Anne Fadiman zarezerwowałam miejsce na swojej Specjalnej Półce.